1. Przeciwieństwa się przyciągają, czyli do trzech randek sztuka (część 9)


    Data: 30.04.2024, Autor: AgnessaNovvak, Źródło: Lol24

    ***
    
    *
    
    Pierwszy dotyk faktycznie był niezwykle delikatny, podobnie zresztą jak i wszystkie kolejne. Ana właściwie nie tyle mnie całowała, co ledwie muskała ustami, krążąc po wzgórku i wewnętrznej stronie ud. Docierała pod samą krawędź kobiecości, po czym w ostatnim momencie się oddalała, by za chwilę znów powrócić. W pewnym momencie byłam właściwie pewna, że celowo się tak ze mną drażni, więc leciutko podniosłam biodra.
    
    Nad wyraz skutecznie. Zwinny język rozchylił mnie i wniknął tak głęboko, aż zadrżałam. Tak długo nie doświadczałam w sobie niczego poza własnymi palcami, względnie jakąś silikonową zabawką, że niemal zapomniałam, jak piękne potrafią być takie pieszczoty. Niezwykle subtelne, czułe, wręcz na granicy łaskotek. Bez żadnego pośpiechu. Tyle że z każdą chwilą pragnęłam więcej. Jakby całe pożądanie, które zebrało się we mnie przez ostatni rok, nagle zaczęło szukać ujścia. Wprost w usta Any.
    
    Niesiona żądzą, wbiłam palce w nastroszone włosy i przyciągnęłam ją do siebie. Tak mocno, że ledwo mogła złapać oddech, z twarzą wciśniętą w… a i owszem, piczę! I to na dodatek nieogoloną! Jednak mimo tego – a może właśnie dzięki temu? – Ana pojękiwała, wpychając we mnie nie tylko język, ale i palce. A ja postanowiłam czerpać z tego tyle satysfakcji, ile tylko byłam w stanie. Nie miałam zamiaru już się powstrzymywać i nawet jeśli daleko było mi do nazwania siebie w jakikolwiek sposób dominującą, nagle nabrałam ochoty na coś bardziej… odważnego? Perwersyjnego? A może ...
    ... całkowicie zwyczajnego, do czego jak zwykle musiałam dorabiać nikomu niepotrzebne teorie?
    
    Odsunęłam zaskoczoną Anę od siebie, odwróciłam się i wypięłam. I tym razem już bez cienia zakłopotania nakazałam:
    
    – Zrób mi tak dobrze!
    
    Celowo nie powiedziałam, co dokładnie miałam na myśli. Chciałam sprawdzić, w jaki sposób Ana zareaguje na tę cokolwiek dwuznaczną propozycję, i przekonałam się o tym bardzo szybko. Choć w głębi wyjątkowo mokrej duszy miałam nadzieję na więcej, ona i tym razem postępowała ze mną nadto zachowawczo. Owszem, klepnęła mnie parokrotnie po krągłościach, rozchyliła uda dłońmi i znów objęła ustami kobiecość, jednak tylko i wyłącznie ją. Tak, jakby czekała na moje przyzwolenie, by posunąć się choćby centymetr dalej. I choć kusiło mnie, by już teraz pójść na całość, chwycić Anę za kark i kazać sobie – mówiąc wprost – wylizać dupę, stwierdziłam, że tym razem to ja potrzymam ją w niepewności. A przede wszystkim skupię się wreszcie na własnych doznaniach, a nie jakichś do wspomnianej dupy niepodobnych rozkminach.
    
    Poprawiłam się nieco, opuściłam swobodnie głowę i zamknęłam oczy. Teraz już nie obchodziło mnie to, że przecież widziałyśmy się dopiero trzeci raz, a już pozwoliłam na minetkę. I to od tyłu. Mało tego – mimo przygaszonego światła, gorsetu i pończoch Ana musiała przecież doskonale widzieć, jaka jestem. Jaki mam cellulit, rozstępy, zmarszczki, fałdy, fałdki, fałdeczki oraz całą resztę niedoskonałości. Jak mocno opadają mi piersi, że o brzuchu nie ...
«1234»