1. Tytuł


    Data: 01.05.2024, Autor: Vee, Źródło: Lol24

    Ktoś głupi powiedział kiedyś, że ponieważ ma siostrę, zawsze będzie mieć przyjaciela. Siedząc w zatłoczonym pociągu, który z dwugodzinnym opóźnieniem wiezie mnie do rodziny na wakacje, długo myślę nad sensem tych słów. Wgapiona we własne odbicie na usmarowanej szybie, widzę swoją starszą siostrę, Martę. Głównie dla niej wracam do domu. Nie jednak po to, by upić się winem i powspominać stare, dobre czasy. Jadę wyrównać rachunki, bo ponieważ mam siostrę, zawsze będę mieć śmiertelnego wroga.
    
    Dzielą nas trzy lata. Zbyt mało, by w dzieciństwie Marta otoczyła mnie swoją opieką i jednocześnie zbyt wiele, bym miała szanse z nią rywalizować. Choć wyglądałyśmy jak bliźniaczki, zawsze przyćmiewała mnie swoją urodą. Jej kształty były pełniejsze, a piękne kości policzkowe rzucały długi cień na moją twarz, która równie dobrze mogła być ziemniakiem. Ileż ja bym wtedy dała, by wyglądać, jak ona! Czego bym nie zrobiła, by cieszyć się uwagą mamy i by wiedzieć, że chwalący się talentem do „robienia córek” ojciec miał na myśli właśnie mnie!
    
    O to, i o wiele więcej, walczyłam przez lata. Czasami dosłownie. Niestety, oprócz urody, ustępowałam siostrze także siłą.
    
    W pamięci wyryte mam te wszystkie razy, kiedy siadała na mnie okrakiem i przytrzymując ręce, powoli spuszczała mi na twarz ślinę, której tak panicznie się bałam. Wciągała ją następnie, by dręczyć mnie dalej, tak długo, aż któregoś z rodziców zmęczą moje wołania o pomoc.
    
    Doskonale pamiętam, jak przy koleżankach i kolegach ...
    ... ściągnęła mi spodnie na gumce razem z majtkami, a nim zdążyłam się zasłonić, założyła mi chwyt. Nelson się nazywał, jak nasz kot. Trzymała mnie tak całą umazaną we łzach, nie pozwalając zakryć najważniejszego miejsca przed jej chichrającymi znajomymi, aż wreszcie nawet im zrobiło się mnie żal i kazali mnie puścić.
    
    Twarz na okiennej szybie gniewnie zaciska wargi.
    
    Nigdy jej nie zapomnę Łukasza, pierwszego kolegi, którego naprawdę lubiłam. Do teraz nie rozumiem, jak mogła być tak podła, by odbić mi chłopaka i to nie dla miłości, a zwykłej satysfakcji z pokazania, że jest lepsza.
    
    Wysiadam z pociągu w Grzeszynie. Ktoś szturcha mnie łokciem.
    
    – Uważaj, jak chodzisz! – wybucham, bo wciąż żyję ostatnim wspomnieniem.
    
    Odwracam się, a tam wystraszony chłopiec. Chcę go przeprosić, bo jak mało kto wiem, co to znaczy być słabszym, ale oddalił się już na kilkanaście metrów. Zostawiam go w spokoju i ciągnę turystyczną walizkę, skaczącą po wrednym bruku. Na mojej twarzy pojawia się uśmiech, bo mijam internat, w którym mieszkałam w czasach licealnych. Pod pretekstem pracy, którą raz miałam, raz nie, spędzałam w nim nawet wakacje, bo wszystko było lepsze od siedzenia w domu. Zatrzymuję się pod przystankiem autobusowym. Zerkam na rozpiskę. Wynika z niej, że do odjazdu jeszcze szmat czasu. Opadam więc na dziurawą ławeczkę. Wierzchem dłoni ocieram z czoła kropelki potu i wzdycham z ulgą, jakbym właśnie obudziła się ze złego snu wspomnień.
    
    Po wyjeździe ze wsi wiodło mi się znacznie ...
«1234...14»