1. Historia pewnego upadku


    Data: 31.07.2020, Autor: Niebieskooka69, Źródło: Lol24

    To jest moje pierwsze opowiadanie więc konstruktywna krytyka jak najbardziej wskazana ;) jeżeli będzie się podobało zrobię ciąg dalszy.
    
    Budzik zadzwonił jak zwykle za wcześnie, 6 rano w poniedziałek nie nastraja zbyt optymistycznie, zwłaszcza kiedy echa weekendu nadal rozbrzmiewają w głowie. Zdecydowanie wypad na urodziny kumpla i powrót o 3 nad ranem to nie był najlepszy pomysł. Słońce wpadające przez okno boleśnie potęguje rozsadzające uczucie pod czaszką. Chętnie wziąłbym urlop na żądanie, ale chcąc nie chcąc muszę ogarnąć rzeczywistość – pracuję jako kierownik działu HR jednej z dużych warszawskich spółek, a dziś o 8 rano czekają mnie ważne rozmowy rekrutacyjne. Możecie zapytać, czy nie mam od tego ludzi? Oczywiście, że mam pod sobą zespół, niestety na pewne stanowiska muszę robić to osobiście.
    
    Klnę jak szewc na własną głupotę, biorę szybki prysznic, na śniadanie standardowo kawa oraz tost - przełknięty z trudem, po tym tabletka od bólu głowy na poprawę sytuacji i telefon po taryfę. W takim stanie nie nadaję się do prowadzenia auta, mam tylko nadzieję, że nikt w pracy nie połapie się, że we krwi nadal krążą mi procenty. Taksówkarza specjalnie proszę o zatrzymanie się na przystanku z dala od firmy – nie chcę plotek i domysłów dlaczego nie przyjechałem autem służbowym – na pewnych stanowiskach trzeba trzymać fason – płacę odliczone drobne i udaję się nieśpiesznym krokiem w stronę biura. Spacer przed pracą dobrze robi na moje ciało i pozwala zebrać myśli.
    
    Pracuję w ...
    ... wielkim, szklanym biurowcu na ostatnim piętrze. W windzie, jak zwykle z rana, tłok – eleganccy ludzie w garniturach śpieszą się do swoich obowiązków. Do tego zapachy różnych perfum mieszają się ze sobą. W moim stanie nie jest to korzystny zbieg okoliczności, zaciskam zęby w uśmiechu i modlę się aby przez przypadek kanapka nie zechciała opuścić mojego żołądka, w myślach liczę ile jeszcze pięter zostało do końca tej męczarni. Nareszcie! - otwierają się przede mną drzwi - to moje piętro, wysiadam i pośpiesznie mijam pokoje współpracowników. Nie jeden z nich marzy tylko o moim potknięciu by wskoczyć na moje miejsce. Niestety w pewnych firmach nie ma miejsca na przyjaźń, liczy się kasa i awans. Moje biuro mieści się na końcu korytarza, z daleka widzę Magdę - moją osobistą sekretarkę. Długie blond włosy opuszczone na ramiona, 160 cm wzrostu i jak zwykle bluzka zapięta o jeden guzik za mało, co pozwala podziwiać sporych rozmiarów biust. Grafitowa mini oraz czerwone szpilki nadają jej seksapilu. Ta mała zołza wie jak sprawić by krew szybciej krążyła w moich żyłach – pomyślałem. Oczywiście profesjonalna w każdym calu – zawsze jest przede mną, ogarnia cały papierkowy chaos i już w drzwiach wręcza mi plik dokumentów do przejrzenia. Na szczęście aplikacji nie jest zbyt wiele: 3 mężczyzn i 2 kobiety, także do 13 powinienem się wyrobić z rozmowami, a potem po ciuchu zmyć do domu.
    
    Na Magdę mogę liczyć nie tylko w godzinach pracy, ale też poza nią. Parę razy zdarzyło nam się wylądować w ...
«123»