1. "Rwa ... nie" - cz.2.


    Data: 10.07.2018, Autor: overjoy, Źródło: Lol24

    Chwilowy bezwład nie trwał długo. Ciało kobiety drgnęło. Postawiła stopy z powrotem na posadzce. Odzyskała równowagę. Próbowała pozbierać myśli. Miała nadzieję, że dzwonek komórki wyrwie ją z tego dziwnego stanu. Jednak gorąco rozlewające się po całym ciele, nie wskazywało na to. Wręcz blokowało rozum.
    
    Czuła jego palce tak, bardzo blisko. Naciskały nabrzmiałe już ścianki, leżały na ścieżce rozkoszy. Prawie wdzierały się do wilgotnej jamy, oraz ciasnej szczeliny. Nie wytrzymała tej bezczynności. Zaczęła ruszać biodrami. Początkowy ruch był nieskoordynowany. Po chwili delikatnie ugięła kolana i wysunęła pośladki ku "wybawicielowi".
    
    Mężczyzna czuł zwiększające się podniecenie. Nie ruszał dłońmi, a jednak środkowy palec prawej ręki zanurzał się w jaskini. Mimo tego, że wilgotny materiał bronił wstępu. Kciuk wylądował ciut wyżej w suchej części doliny, po paznokieć wbijając się w niezidentyfikowany obiekt. To był kluczowy moment. Wiedział, że za chwilę straci kontrolę. Zachowa się wbrew sobie. Uchwycił się jeszcze telefonu.
    
    - Kto to jest "maz"? - myślał - Może skrót od Mażeny, a ona jest po prostu słaba z ortografii. Chyba, że to mąż i trzeba to przerwać.
    
    Ale jej ciało wystartowało. Biodra drgnęły, by po chwili opaść w dół zbliżając się do niego. To spowodowało, że palce jeszcze bardziej zanurzyły się w dziurkach. To tak, jakby kosz, wyszedł na przeciw rzucanej niecelnie piłki, robiąc wszystko, by w nim wylądowała. Koszykarz z pewnością byłby zachwycony.
    
    Umysł ...
    ... Miecia był na rozdrożu, rozkoszy i złości. Obiecał sobie panowanie nad emocjami, nad żądzami.
    
    - Ale jak tu się oprzeć? - Pytał sam siebie.
    
    Przesunął majteczkową kurtynę i wyprostował palca. Dziurka pochłonęła go w całości. Jakby pragnęła wciągnąć go w czeluści głębin. Wskazujący nie czekając chwili, dołączył jako drugi. Wślizgnął się w mokrą szparkę walcząc o pozycję ze środkowym. Dupcia nie przestawała się ruszać w rytmie startującej, parowej ciuchci. Powoli zaturkotało, ale jakby z zaciągniętym hamulcem ręcznym. To kciuk powodował opóźnienie. Brak smarowania szczelnie hamował jego zapędy. Lewa dłoń pieściła dolne partie, gdzie natrafiła na pierwsze, stróżki. Szybki ich transport ku szczelinie, zwiększył możliwości tarcia. Zanurzył się jeszcze głębiej. Naciskając w dół poczuł przeciwwagę środkowego ze wskazującym. Zaczęły się pocierać, komunikować " - cash baby, cash".
    
    - Co się ze mną dzieje? Czemu ktoś dobiera się do mojej dupy? Nigdy nie wyrażałam na to zgody. To jest przecież chore. Skąd ta eksplozja? - Nie przestawało się kotłować. - Skąd ta moja uległość?
    
    Odpowiednia dominacja i nieuchronność potrafi doprowadzić do celu, niczym najlepszy GPS. Niepewność co do nadchodzących wydarzeń i zaufanie, powodują ekstazę do potęgi.
    
    Kochanek wyruszył na spotkanie. Opuszki palców powolutku obmacywały zdobyte tereny. Najwięcej uwagi poświęciły zewnętrznemu sklepieniu jamy. Krążyły w około cudownego stalaktytu, trącając go mimochodem. Skupiając się bardziej na okolicznych ...
«12»