-
Marcel. Lodzik od mamy przed śniadaniem. 2
Data: 17.03.2020, Kategorie: Twoje opowiadania Autor: Pisarz, Źródło: OpowiadaniaErotyczne-Darmowo
Obudził go deszcz. Obudziły go krople deszczu bębniące głośno o zewnętrzna część parapetu okna. Obudził się i przez chwilę leżał bez ruchu. Odetchnął i pomyślał o poprzednim wieczorze. O tym co się wydarzyło między nim a jego matka. Przypomniał sobie,jak dobrze mu z nią było i odetchnął. Jeszcze raz spojrzał w okno zalane strugami deszczu i wstał. Mógł co prawda wyjść nagi ale mimo wszystko założył spodenki i poszedł do łazienki. Spędził w niej jakiś kwadrans,poczym poszedł do kuchni, zrobić sobie kawę. Usiadł przy stole i ja powoli pijąc zastanawiał się co będzie robił cały dzień,bo jak narazie nic nie wskazywało na to by ta aura deszczowa mogła się zmienić. Zamyślił się tak bardzo że nawet nie zauważył matki, która też obudzona deszczem,weszła do kuchni. Dopiero gdy przeszła obok niego,jakby się. Ocknął. - Część mamo. Widzę,że też Cb obudził ten cholerny deszcz. -- Tak. - odparła zaspanym głosem nastawiając wodę w czajniku.-- Wygląda jednak na to,że i tak spędzisz cały dzień w domu. Chyba że masz jakieś plany. -- W taką pogodę,miałbym gdzieś wychodzić. Nie ma mowy - stwierdził. Zrobiła sobie kawę i usiadła na przeciwko syna. -- To się nawet dobrze składa Marcel. Wreszcie spędzimy z sobą więcej czasu. Zetknął na jej koszulę nocną. Spoglądał na jej piersi,które przebijały przez ...
... nią. -- Przestań - poprosiła. -- Co mam przestać? -- Wiesz co. -- Nie wiem,mamo. -- Przestań się gapić na moje cycki. -- Gapie się,bo masz je ładne.i mi się podobają,mamo. - odpowiedział. Znowu spojrzał. Uśmiechnęła się,a on wstał od stołu. Obszedł go. Zbliżył się do niej. Pochylił się. Dotknął jej piersi i pocałował ją w usta. Wyprostował się. Odwrócił głowę matki w swoją stronę i przysunął się. Nie protestowała i sama zdjęła z syna spodenki.Nie protestowała i ochoczo zabrała się do zdania jego penisa. Zaciskała dłonie na jego udach. Sama zaczęła przyciskać twarz do jego ciała i pochłaniać buzia całego penisa. Wysuwała go sobie prawie w gardło. Dławiła się, ale nie przestawała. Kaszlała ale też nie przestawała. Wysuwała go,nabierała oddechu i na nowo brała do buzi jego penisa. - Mamooo....Terazzz,,,,Terazzz,,,,mamooo,,, Nie cofnęła twarzy. Nie odsunęła głowy choć jego penisa nie miała w buzi już tak gleboko. Wykonała jednak dziwny ruch głową bo się spuszczał w jej buzię. Połknęła jego spermę i odetchnęła. -- Wystarczy Ci narazie. Na resztę musisz sobie zasłużyć.-;za żartowała. -- To się okaże. - odpowiedział. -- Po śniadaniu pomożesz mi trochę posprzątać. Czy to jasne? -- Tak,mamooo - To świetnie. Zajęła się przygotowaniem tego śniadania a on ją obserwował.
«1»