-
Warto być nauczycielem
Data: 20.07.2018, Autor: Indragor, Źródło: Lol24
... teraz ma szansę na tę lepszą przyszłość. – Mijając mnie w drodze do wyjścia, poklepał jeszcze po ramieniu, dodając z uznaniem: – Dobra robota, kolego. - - - Wakacje - - - Ciepłe, ale nie gorące sobotnie popołudnie około połowy lipca. Po przedwczorajszej burzy ochłodziło się, chociaż w mieszkaniu jeszcze wczoraj panowała duchota. Nic dziwnego, dominujące w ostatnich dniach nieznośne upały zrobiły swoje. Ponieważ dziś już było przyzwoicie, zdecydowałem zabrać się za zaniedbane ostatnio porządki w mieszkaniu. Po tej stresującej pracy wziąłem odprężający prysznic i zasiadłem w fotelu. Na zegarze akurat była 14:37, wreszcie nadszedł czas na popołudniowo-wieczorne nicnierobienie. Sto procent relaksu. Sięgnąłem po piątkową gazetę, której dziwnym trafem nie zdołałem jeszcze przeczytać. Przejrzałem najbardziej interesujące mnie artykuły, zaczynając od ostatniej strony ze sportem, a potem stopniowo cofałem się, aby zakończyć czytanie na pierwszej. Składając gazetę, spojrzałem na zegar: 14:58. O właśnie, zaraz będą wiadomości w radiu. Wstałem, włączyłem odbiornik i usiadłem ponownie. Wiadomości trwały w najlepsze, gdy niespodziewanie odezwał się sygnał domofonu. Cholera, pomyślałem poirytowany, akurat w czasie wiadomości, nie mógł ten ktoś zadzwonić parę minut później? Zaraz jednak przypomniałem sobie, że nikogo nie oczekuję, być może to jakiś roznosiciel ulotek się dobija. Zdecydowałem nie ruszać się z fotela. Jednak po pół minucie, mniej więcej, dzwonek odezwał się ...
... ponownie, tym razem pobudzając moją ciekawość na tyle, abym podszedł do domofonu. – Słucham – rzuciłem do mikrofonu. – To ja, Weronika, pana była uczennica. Mogę na chwilę wejść? – Proszę – odpowiedziałem z ociąganiem, naciskając stosowny przycisk domofonu. A ta, co znowu? – zastanowiłem się. Jednak co niby miałaby kombinować, jest pełnoletnia i nie jest już moją uczennicą. Zaraz się okaże, pomyślałem zaintrygowany. – Proszę – rzuciłem, otwierając drzwi od mieszkania, zanim zdążyła zapukać. – Dzień dobry – odezwała się z uśmiechem, wchodząc. Trzymała w ręku trzy piękne czerwone róże. Na sobie miała czarną obcisłą bluzkę podkreślającą jej biust, naprawdę kształtny, dość duży, ale bez przesady. Wyjątkowo harmonijnie komponował się z całą jej sylwetką. Do tego eleganckie, dopasowane dżinsy, również czarne. Na koniec butki dla kontrastu białe, sportowe. Mimo braku kosztownych świecidełek, z tymi czerwonymi różami na tle czarnego stroju wyglądała zjawiskowo, niczym kilka lat starsza Karioka. – Chciałam bardzo, bardzo, bardzo panu podziękować za wszystko, co pan profesor dla mnie zrobił. Nie wiem, co by było… a teraz mogę dalej się uczyć i... mam jakąś perspektywę na przyszłość… Nieco zmieszała się przy ostatnich słowach, a i ja uśmiechnąłem nad ich górnolotnością. – Proszę – z uroczym uśmiechem podała mi kwiaty. – Dzięki – odpowiedziałem, cmokając ją w policzek – ale to przede wszystkim twoja zasługa. Gdybyś wytrwale nie pracowała, to nic by z tego nie ...