Mlodziutka kolezanka z pracy
Data: 31.07.2018,
Kategorie:
Anal
Autor: Bablo Yantz, Źródło: SexOpowiadania
Ania była koleżanką z pracy, tyle że nie moją, a mojej dziewczyny, Justyny. Pierwszy raz zobaczyłem ją, gdy wybrałem się na spotkanie mojej wybranki pod jej biuro. Dziewczyny stały przed wejściem do biurowca i plotkowały zaśmiewając się od czasu do czasu. Był letni, ciepły dzień, więc obie były odziane dość lekko. Moja dziewczyna była niczego sobie, a w zasadzie po prostu ładna – szczupła sylwetka, mały wręcz lekko płaskawy tyłeczek, ale piersi wręcz nienaturalnie bujne, jak na jej sylwetkę. Do tego długie, bardzo gęste rude włosy. Miała 28 lat, 5 mniej niż ja. W zasadzie jej jedyną słabą stroną w tym momencie było to, że znaliśmy się już kilka lat, więc nieco ‘opatrzyła’ mi się i mimo że stanowiła przyjemny widok, to nie zaskakiwała.
Jej koleżankę – jak już mówiłem – zobaczyłem natomiast pierwszy raz i to było po prostu WOW. Choć oczywiście podszedłem do mojej dziewczyny, objąłem i pocałowałem na powitanie, to mój wzrok przez dłuższą chwilę nie mógł oderwać się od Ani. Drobniutka dziewczynka, może 160cm wzrostu, krótka blond fryzura i cudowny uśmiech. Jej sylwetce i atrybutom kobiety, na które spogląda zwyczajowo facet, nie można było nic zarzucić, ale w tym pierwszym kontakcie uwagę przykuwał ten uśmiech i fantastyczne, duże, niebieskie oczy. Przy czym mam w tym momencie na myśli naprawdę oczy :).
Ania była kolejne 5 lat młodsza od mojej dziewczyny, wiec ode mnie już 10 – młodziutka dziewczyna, z jakimi na co dzień nie mam do czynienia. Przywitaliśmy się dość ...
... oficjalnie, wymieniając uścisk dłoni i przedstawiając sobie. I w zasadzie to by było na tyle, bo po chwili dziewczyny się pożegnały i ja z moją towarzyszką ruszyliśmy w stronę naszego mieszkania.
Od tego czasu zacząłem jednak Anię dość regularnie widywać – odwiedzała nas w domu, spotykaliśmy się czasem na mieście. Zwykle były to spotkania we trójkę. Ania w tamtym momencie nie miała chłopaka, czy męża. Ja byłem tam na początku niejako na doczepkę – Ania była przecież koleżanką Justyny. Niemniej z czasem co raz bardziej stawialiśmy się też znajomymi. Ja lubiłem jej słuchać i patrzeć na nią, ona szczerze śmiała się z moich dowcipów. Nasze powitania i pożegnania stały się bardziej zażyłe – buziaki w policzek, obejmowanie. Jeszcze więcej spoufalania było po spotkaniach z alkoholem – czyli prawie wszystkich :) Wtedy bardziej to już przypominało przytulanie podczas którego czułem jej cycuszki rozgniatające się o dolne rejony mojej klaty, podczas gdy moje dłonie błądziły po jej plecach, zahaczając dyskretnie o tyłeczek.
Wspólny wypad nad jezioro, to była pierwsza okazja by podelektować się wdziękami Ani. Wystąpiła w dwuczęściowym, skąpym, czerwonym kostiumie. Ja z dziewczyną leżeliśmy obok siebie na dużym kocu. Ania ulokowała się naprzeciw nas na swoim ręczniku. Uniesiony na łokciach miałem doskonały widok na jej ciało. Leżała na plecach, a jej wzgórek prezentował się kusząco między rozchylonymi nogami. Góra stroju ledwo zasłaniała piersi. Trudno było przestać wyobrażać sobie, jak ...