1) Prolog - O północy w Paryżu
Data: 31.08.2018,
Kategorie:
Trans
Tabu,
Fetysz
Autor: SexiAlice, Źródło: xHamster
... było już chłodno na dworze ale Paryż przywitał mnie super pogodą było naprawdę ciepło nawet wieczorem, zresztą gdy sprawdzałam prognozę pogody przed wyjazdem zapakowałam odpowiednie ciuchy aby nie być zaskoczona gdy zechcę wyjść en feme.
Oczywiście sexi bielizna, czarny gorsecik świetnie modelujący, koronkowe stringi, cieliste pończochy, czarna bluzeczka w czerwone kwiaty i czerwona mini, zwiewna podszyta tiulem rozszerzająca się ku dołowi w pasie wykończona czymś a'la szeroki pas ze sprzączką. Na koniec skórzana krótka kurtka i fajne materiałowe sandałki na koturnie wiązane na łydce. Szyk, wygoda i świeży wygląd. Trochę jak nastolatka ale przecież idę na randkę i to nie byle gdzie, bo w Paryżu.
Jadąc windą na dół zastanawiałam się z kim to ja się właściwie umówiłam. Przecież nawet nie widziałam jego zdjęcia ani też nie słyszałam głosu przez telefon. No nieźle prawdziwa randka w ciemno. Nawet nie wiecie jak bardzo w Ciemno:).
Rozejrzałam się w lobby nieśmiało, jak ja go znajdę, nagle za pleców usłyszałam zawołanie
-Alice! Alice! - odwróciłam się, w odległości około 5 metrów szedł w moją stronę czarny dobrze zbudowany facet w wieku około 40 lat, niewiele wyższy ode mnie, ubrany nieźle ale na luzie – dżinsy, koszula, kurtka i sportowe ale eleganckie buty. Dobrze przynajmniej będę pasowała do niego, ale czy musiał być akurat - czarny. Nie jestem rasistką ale trochę byłam zaskoczona. Podszedł do mnie przywitał się i przedstawił. Okazało się że na imię ma Jean. Mówił ...
... fajnie zaciąganym na francuski angielskim. Trochę czasu trwało zanim się przyzwyczaiłam do jego wymowy. Poszliśmy na obiecany przez Jean'a spacer.
Zabrał mnie na spacer przez plac Blanche i Pigalle. Wieczorem wszystko wyglądało całkowicie inaczej, jak zaczarowane. Małe knajpki nabrały uroku. Odpowiednie oświetlenie robi swoje. Na ulicy było również mniej ludzi, już nie trzeba było iść slalomem aby nie potrącić kogoś. Szliśmy powoli nie spiesząc się. Bulwar de Clichy to dwie jezdnie o przeciwnych kierunkach ruchu rozdzielone szerokim zielonym deptakiem. Idąc nim można obserwować spacerujące pary, ludzi siedzących na ławeczkach, naszych rodaków zbierających o dziwo nie na tanie wino ale na usługi pewnej kurtyzany co można było wywnioskować z ich głośnej rozmowy. Nawet nasze żule w Paryżu zmieniają obyczaje.
Było ciepło a całości dopełniał lekki wietrzyk. Trzymałam Jean'a pod ramię szliśmy lekko przytuleni do siebie. Było to konieczne aby móc się wzajemnie słyszeć, mimo późnej pory i mniejszej ilości ludzi nadal było dość gwarno. Szczególnie że ulice były opanowane przez wszędobylskie hałaśliwe skutery. Były zaparkowane praktycznie wszędzie. Jak się dowiedziałam w Paryżu a zwłaszcza w jego centrum samochód to zbędny luksus. Miejsc do parkowania jest bardzo mało a zaparkowane samochody stały gęsiego dotykając się zderzakami. Gdy zapytałam jak ma wyjechać ten ze środka Jean odpowiedział że musi się trochę porozpychać, czyli pchnąć do tyłu resztę, aż będzie mógł wyjechać. Z ...