Chory układ.
Data: 30.09.2018,
Autor: Sledzik985, Źródło: Lol24
Jest to druga wersja opowiadania, poprawiona przez pewną osobę (informacja znajduje się także na końcu). Dziękuję p. Haniu. :D
Chory układ.. Znaczenie tych dwóch słów może być rozumiane na wiele sposobów. Ja opowiem wam o moim przeżyciu… O prawdziwie chorym układzie. Ale pierw kilka rzeczy o mnie.
Mam na imię Leo, swoich biologicznych rodziców nigdy nie poznałem. Z tego co mi wiadomo znalazłem się po bramą willi jakichś ludzi jak byłem mały. Wychowywałem się w rodzinie o wysokich standardach, od małego miałem wpajane zasady etyki, lekcje pianina, i inne gustowne sprawy na które nigdy by mnie nie było stać.
Firmie się powodziło, aż do czasu… Do czasu wejścia w interes z mafią. Niestety do transakcji nie doszło, a z całej masakry ocalałem tylko ja, i to z litości na to że miałem 11 lat. W zamian miałem zapomnieć co się tak wydarzyło. Niestety, nie zapomniałem. A oni byli tak naiwni że puścili mnie wolno. Jakiś miesiąc później cały ich oddział w naszym mieście został wsadzony do więzienia. Ja zostałem uznany, i trafiłem do kolejnej wysoko położonej rodziny. I tak dochodzimy do sytuacji w której się znajduję obecnie.
Niestety nie jestem akceptowany przez inne osoby niż ojciec, i matka. Moje siostry mają mi za złe że jestem ich bratem i nie mogą ze mną zrobić czego im się podoba. Że mam takie same prawa, mimo że jestem adoptowany.
Pewnego dnia po powrocie ze szkoły zastałem ojca w domu, do tego wezwał mnie do swojego gabinetu. Było to niesamowicie rzadkie. Musiało ...
... ty być coś ważnego, więc przyszedłem jak najszybciej.
- Usiądź Leo. Musimy porozmawiać o Twoich rodzicach. – Usłyszałem coś czego nie chciałem słyszeć.
Ale się przemogłem i usiadłem z widocznym grymasem na twarzy.
- A więc? To musi być coś ważnego że mnie zaprosiłeś.
- Racja… Musimy się rozstać. Masz już 19 lat, więc możesz przejąć firmę swojego ojca… - Nie dokończył. Wtrąciłem się.
- Nie ma mowy! Wiesz jak bardzo ona jest zadłużona? Nigdy tego nie spłacę! Nawet Ty byś miał z tym problemy! – Odszczekałem mu się. Nie zdarzało się to często. Nawet mógłbym powiedzieć że to pierwszy raz. Nie powiem, zdziwiło go to.
- Wiem, wiem. I tu przechodzimy do sedna… Musisz się spotkać z panem Urise.. – Gdy to usłyszałem to mnie zamurowało. Urise- nazwisko osoby która siedziała ‘’nad’’ ludźmi którzy mi darowali życie.
Co prawda nie miał bezpośrednich kontaktów z tym gangiem, i prowadził najbardziej rozchwytywany bank w całym kraju. Właściwie to nie byłem mściwy, i nic nie miałem do tej osoby. Ale ta osoba by nie była szczęśliwa widząc mnie.
- Właściwie to nie miałbym nic przeciwko, ale…
- Nie chciałby się z Tobą spotkać? – jakby mi to z ust wyjął.
- Tak.. Zaraz! Skoro to wiesz, to dlaczego mi o tym w ogóle mówisz? – Już podchodziłem do tego o wiele spokojniej, ale nadal nie byłem w pełni spokojny.
- Nic bardziej mylnego.. Sam Cię zaprosił. – Ojciec nie zwrócił uwagi na moje zdziwienie, i podał mi zaproszenie. Na prywatne przyjęcie pana Urise. Gdy zobaczyłem ...