Eliza cz.3
Data: 02.05.2018,
Kategorie:
Lesbijki
Autor: ulsterka, Źródło: xHamster
... zanurkowałam pod biurko. Od razu złapałam Elizę za kostkę, żeby nie uciekła i zaczęłam całować wierzch jej stopy.
- Wariatka – powiedziała Eliza i cicho się śmiała.
Usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi.
- Dorota… – to był głos szefa i o mało nie walnęłam głową w blat od dołu - …co ty wyprawiasz? – pytał zanim wygrzebałam się spod biurka.
Wreszcie wstałam i obciągnęłam spódnicę.
- Od jakiegoś czasu mysz mi się wiesza i poprawiałam kable – odpowiedziałam.
- To czemu nie mówisz, kupi się nową – powiedział stojąc w drzwiach opierając się jedną ręką o klamkę.
- Spokojnie, szefie, jeszcze nie jestem pewna czy to wina myszy. Na razie wszystko wskazuje na gniazdo USB, Eliza może zaświadczyć, że włażę pod biurko dwa razy dziennie i to na jakiś czas pomaga – byłam z siebie dumna. Na dodatek w oczach szefa zauważyłam cień podziwu.
- To zamień z klawiaturą. Jak mysz będzie nadal wariować, to znaczy, że wtyczka, a jak zacznie klawiatura, to znaczy, że gniazdo – powiedział to takim tempem, że byłam pod wrażeniem.
- Że pan szef się w tym wszystkim nie pogubi… – palcami pocierając czoło, pojechałam zatroskanym głosem „Rozmowami Kontrolowanymi”, ale zrozumiał z tego tylko tyle, że ja nie dałabym rady.
- Dobra, przyjdzie Marek i to zrobi. Słuchaj, czy my mamy jakieś procedury, żeby wypłacić zaliczkę nowemu – zapytał.
- Nigdy tego nie robiliśmy, ale procedury owszem, są – odpowiedziałam.
- To zaraz go przyślę. Da ci numer konta i przelejesz mu dwa kafle, tylko ...
... pamiętaj o tym przy wypłacie - powiedział i zamknął drzwi.
Obie zakryłyśmy dłońmi usta, żeby nie śmiać się za głośno. Usiadłam przy swoim biurku.
- Że pan szef się nie pogubi… - Eliza zwijała się ze śmiechu – nie boisz się?
- Nie, sam by się śmiał, gdyby oglądał takie rzeczy – odpowiedziałam.
- Dorota, musimy ustalić, że w pracy trzymamy się od siebie z daleka, wyobrażasz sobie
co by było, gdyby tak wlazł w momencie dawania sobie buzi z języczkiem? Zresztą tu przecież co chwilę może wejść ktokolwiek, ludzi przybywa, ich problemów też, z którymi
tu przyłażą – dokończyła, a ja musiałam w myślach przyznać jej rację.
- Oki, Oki – odpowiedziałam i wzięłam się do roboty.
O szesnastej skończyłyśmy.
- Jedziemy, rzecz jasna, do mnie? – zapytałam po drodze na przystanek.
- Nie, przyjadę później. Muszę wpaść najpierw do domu – odpowiedziała Eliza.
- To o której będziesz?
- Spróbuję jak najszybciej, może się uda na osiemnastą – odpowiedziała.
- To czekam z obiadem…, wykąpana – patrząc Elizie w oczy żegnałam ją na swoim przystanku. Z tramwaju wysłałam esemesa: „Tęsknię” i po chwili dostałam odpowiedź:
„Ja bardziej”. Dawidowi wysłałam: „Szałowo, jeszcze raz wielkie dzięki”.
Po drodze wstąpiłam do obuwniczego i kupiłam kapcie w rozmiarze Elizy,
w drogerii szczoteczkę do zębów i, na ile pozwalały mi szpilki, prawie biegłam do domu.
Kapcie rzuciłam pod wieszak, na którym powiesiłam żakiet, założyłam swoje kapcie
i przebrałam się w luźne ...