-
Wybory. Kampania Marty
Data: 06.11.2018, Autor: Historyczka, Źródło: Lol24
... Tymczasem, przegrał sromotnie! Razem miałam już dwieście kilkadziesiąt głosów przewagi. Zostały tylko głosy z Woli. Najmniejszej z wsi. To rodzinna wieś wójta, więc oczywistym było, że przegram. Tymczasem mijała kolejna godzina, a wyniki z Woli nie nadchodziły. Minęła druga i dalej nic. Rozpoczęły się spekulacje, co obóz wójta może kombinować podczas liczenia głosów? Upłynęło jeszcze dużo czasu, byliśmy zmęczeni i senni, nie mieliśmy siły czekać i poszliśmy spać. Dręczyły mnie koszmary. W jednym z nich przed urzędem gminy stała gromada, a pośrodku niej wójt. Ja stałam przed nim, odwrócona tyłem. Musiałam sama unieść wysoko spódnicę i wypiąć się. Grzmiał: – Co robię z moimi przeciwnikami?! Patrzcie, jak ją wydupcę! Zdymaj majtki głupia cipo. Na oczach gawiedzi zsuwałam powoli moje najbardziej seksowne, koronkowe stringi. Zostawiłam je na wysokości kolan. Z tłumu padały okrzyki: – Załaduj jej! Wprowadź nabój do lufy! Schwycił mnie za biodra i wbił się z takim impetem, że ledwo utrzymałam się na nogach w szpilkach na wysokim ...
... obcasie. – Daj jej popalić! Przeszoruj jej lufę wójtowskim wyciorem! – dobiegało z tłumu. Pchnięcia były okrutne, wyraźnie stanowiły karę. Jednocześnie mój przeciwnik rozerwał mi bluzkę i wyciągnął piersi ze stanika. Na oczach gapiów majtały się gwałtownie w rytm sztosów jakie otrzymywałam. Wydawało mi się, że bujają się jak dzwony. Nawet słyszałam te dzwony. Obudziłam się. To sygnał mojego telefonu. Są wyniki z Woli! Zawirowało mi w głowie, z trudem opanowywałam drżenie głosu. A więc wszystko wiadomo. Wójt wygrał zdecydowanie, było dużo głosów nieważnych, a żadnego na mnie. Te nieważne polegały na tym, że stawiano krzyżyk i przy moim nazwisku i przy wójta. Zaskakująco często różnymi kolorami długopisu. Po zsumowaniu wszystkiego okazało się, że przegrałam zaledwie dwoma głosami. Postanowiłam pokajać się i udać do wójta z prośbą, żeby mnie nie szykanował i nie nakazał zwolnić z pracy. Gdy dochodziłam do urzędu gminy, zobaczyłam jak pijany ze szczęścia, stał na schodach otoczony gromadą gawiedzi i wykrzykiwał: – Pocałujta w dupę wójta!