Wlascicielka, vol 3: Potwory, Stwory, Ludzie
Data: 27.11.2018,
Kategorie:
BDSM
Autor: Konrad Milewicz, Źródło: SexOpowiadania
Zajął fotel. Jego sposób siedzenia, gdy trzyma na kolanach swój kask, na którym krzyżuje ręce, rozprostowane oparte plecy i wyciągnięte nogi kojarzy się jednoznacznie. Mama... Ona jak zawsze, wszelkie swoje emocje kryje w sobie. To jedna z jej sadystycznych sztuczek, lub sposób na radzenie sobie z stratą taty. Ase siedząca obok niej drży, co jakiś czas spoglądając w moją stronę. Cliford zabrał rozhisteryzowaną Sarę do cioci, na którą wszyscy czekamy.
- Może zaproponuj naszemu gościowi kawę? - pada wreszcie z jakby bardzo odległego miejsca w zaświatach głosem mamy – Lub herbatę...
- Kawa będzie dobra. - twardy, amerykański akcent w jego głosie jest denerwujący – Nie chciałem sprawiać problemów...
- Nie sprawia pan. - znów jej głos – Po prostu... Dawid miał swoje tajemnice, to prawda. Zawsze dla niego liczyło się jednak dobro córek, więc nie mówiliśmy o nich. Nie sądziłam jednak, że i przede mną mógł...
- Być może znam przyczynę. - przekłada ramię na podłokietnik – On i moja matka byli w związku tylko przez rok. W ciążę zaszła na kilka tygodni przed tym jak zniknął. Sam dowiedziałem się o fakcie jego istnienia dopiero kilka lat temu, a szukanie go zajęło cały ten czas do dnia dzisiejszego.
Ase wstaje i idzie do kuchni w milczeniu. Idę za nią. Wyciąga kubek z szafki i sypie kawę z puszki. Nie odzywa się, nie patrzy na mnie. To nie ja go tu sprowadziłam, sam przyjechał. Nie chce go nawet tutaj. Otwieram okno i siadam na szerokim parapecie, zapalając papierosa. ...
... Staje obok, wyglądając na ogród.
- Tata zabił naszego wujka. - mówi wreszcie, cicho – Bo ten chciał skrzywdzić Sarę.
- Wiem. - odpowiadam jej, patrząc na pustą huśtawkę – Liczyło się dobro córek, więc o tym nie mówił.. - powtarzam po mamie.
Otwieram szafkę za plecami wyciągając już nieco opróżnioną butelkę z czerwonawą zawartością opisaną jako „brandy cherry”. Odkręcam i sowicie pociągam. Podaje Ase, a ta przyjmuje i robi to samo. Nie słychać rozmowy w salonie. Chłodny wiatr owiewa mi twarz, gdy dym wraca do wnętrza. Kolejna porcja na dwie. Zabiera zalaną kawę do salonu, po czym wraca do mnie, znów opierając się o parapet.
- Prosiłaś Pierożka by pilnował Aiszy? Brakuje tylko, by głupia zleciała tu piszcząc w kneblu. - strzepuje część popiołu przez okno
- Chyba się polubiły. - uśmiecha się smętnie znów ciągnąc z butelki – Oszka włączyła jej te swoje bajki o kucykach i opowiadała. Ten twój kot wydawał się z tego zadowolony.
Wyrzucam niedopałek pstryknięciem, zamykając oczy i mocniej wtulając się w ogromną kurtkę. Zbroja do ochrony przed całym światem. Tylko nie przed tym, który samemu tworzył swoimi wszystkimi czynami. Głośniejsze poruszenie w salonie, więc pewnie cioteczka przyjechała. Nie widziałam jej tutaj bardzo długo. Do kuchni wchodzi jednak jej młodsza wersja, kochany Bubelek taty. Spogląda na nas, na butelkę i wyraźnie urażona, układa ręce na tali jak mała dziewczynka.
- Impreza bez mnie? - wydaje się urażona – Nie dość, że wujek zaczął się kurczyć, ...