Siedziałem okrakiem na drabinie. Część II Krakowska podsuszana
Data: 29.12.2018,
Kategorie:
Geje
Autor: Yake, Źródło: Fikumiku
... smutno mi było, że nie siedzi tuż obok mnie i nie rozmawia ze mną. „Planeta małp” zwyciężyła. Śmierdzący gulasz z „czegoś” i sine ziemniaki stawały mi w gardle, odsunąłem talerz. „Kupię coś słodkiego” – mruczałem do siebie. Potem była warta. Był i on, byłem ja ale inne zmiany, inne posterunki. Rutynowo mijał tydzień bez sensacji, czyli warta, kuchnia, rejony do sprzątania. Rafała widziałem ciągle. Spał na łóżku połączonym z moim, jednak poza konwencjonalnymi, zdawkowymi wymianami zdań, on żył w innej galaktyce. Każdej nocy z resztą małpiatek w czasie ciszy nocnej udawał się do sali starych na docieranie. Tak to jest z chłopakami pałającymi miłością do koszarowej tradycji, nawet dobrowolnie dają się ujeżdżać. „Dziś kocur, jutro chuj dla innych” – pomyślałem i zasnąłem. W piątek rano Kotlar wręczył naszej dwójce formularze członkowskie ZSMP do wypełnienia. „Ładny chuj” – pomyślałem i wiedziałem, że parasol Politruka zamykam na wieki. „Za chuja tego nie podpiszę” - konstatowałem. Pierwszy odezwał się Rafał; – Kapral, ja tego nie piszę. Ja prawosławny i wierzący. – Dodał ciszej: – Ja tego nie podpiszu. Mnie opadła żuchwa na kolana, a Kotlarowi wypadały gały, nabierał powietrza by wydać jakiś dzwięk. – Ja też tego nie podpiszę – wtrąciłem. Kapral się zapowietrzył, patrzył z niedowierzaniem i w końcu się odezwał, spokojnym głosem: – Kocury, wy tak to sobie możecie meldować u cioci na imieninach. Jest, kurwa, sto procent, powtarzam, chujki, sto procent członkostwa w tej jednostce i ...
... tak będzie. Zrozumiano? – podniósł głos i dodał na koniec: - Długopisy w łapy i wypełniać! – Obywatelu kapralu, to jest dobrowolna deklaracja, więc mam prawo odomówić – wypowiedziałem to zdanie, stojąc przed nim już przepisowo, by nie dać mu pretekstu do kar regulaminowych. Rafał stanął obok mnie. – Czy wyście ochujeli? Przecież to pic-fotomontaż. Kurwa, musicie to podpisać!!! - wściekły, prawie siny Kotlar pluł nam w twarze. – Obywatelu kapralu, nie możecie mi wydać takiego rozkazu – kontynuowałem bardzo spokojnie. – Pytam się zjeby, ostatni raz. Podpisujecie!? - kontynuował Kotlar. – Nie, obywatelu kapralu – powiedziałem hardo. – Nie, kapralu – odpowiedział cicho Rafał. – A chuj was jebał, zajebię was na tym placu, będziecie mi lizać dupę i błagać o deklaracje – wysyczał Kotlar. – Olszar, chodź tu, masz robotę – krzyknął w stronę siedzącego na ławeczce suchego bruneta z wąsem. Ten powolnym krokiem zbliżał się do naszej trójki. Stanął koło Kotlara, kończąc dopalać peta i zapytał – Problem, Andy, jaki problem? – Te dwa pierdolone, dziki nie chcą podpisać deklaracji ZSMP, kurwa, czaisz? - pluł się nasz kapral. – Ja mam robotę w sztabie, przeczołgaj zdrowo kutafonów po placu. Kurwa, na początek pięćdziesiąt okrążeń placu. Jak kocury dalej będą się stawiać, czołgaj do skutku, do obiadu – mówiąc to, widać było, że się odpręża i powraca jego samozadowolenie. – Andy tylko przynieś mi fajki i naparz kawy, kurwa, no pół dnia zjebane ale chuj, niech tak będzie. No kocury w górę kity i ...