-
Jak kamyk, cz. 6
Data: 10.02.2019, Autor: JakKamyk, Źródło: Lol24
... przyjemności mnie. Jego ruchy były długie, posuwiste, dobijał głęboko. Sprawiał, że wyginałam się w łuk, a kiedy byłam już blisko przyspieszał, by w chwili, kiedy dochodzę, czuć mocniej i pełniej. Po wszystkim, kładł się obok, a ja czułam tuż za uchem jego oddech. Napięcie mijało, a on zaczynał mnie całować w płatek ucha, łaskotać i mówić mi jakieś bardzo głupie rzeczy, które były tak ważne w każdym związku. ¬- Głuptas… Tu masz pieprzyk? Ale masz małe stopy przy moich… Ślicznie pachniesz. Ada… Ada… - usypiałam kołysana jego szeptem. Rano obudziły mnie czyjeś stopy ocierające się o moje. Podniosłam głowę do góry. „Boże, ale boli” – nawet na myśl się skrzywiłam, a co byłoby, gdybym to powiedziała. - Cześć Kamyk. Jemy coś? – zapytał mnie nieco zachrypnięty głos. Odwróciłam się powoli. Nawet nie silił się na szept. - Zanim mnie wyrzucisz, bo będziesz myślała, że to był wielki błąd, to wczoraj – pokazał palcem wskazującym na mnie i na siebie – muszę zjeść śniadanie, wziąć prysznic i powiedzieć ci, że nie zrezygnuję Ada. Wstał i najzwyczajniej w świecie poszedł nagi do kuchni robić nam kawę.