1. Nie zakochuj się w piątek trzynastego


    Data: 29.03.2024, Autor: trujnik, Źródło: Lol24

    Są ta­kie dni, kie­dy le­piej nie po­dej­mo­wać waż­nych de­cy­zji. Mo­że­cie mi wie­rzyć lub nie, ale jak za­ra­zy wy­strze­gam się piąt­ku, trzy­na­ste­go. I nie prze­ko­na­ją mnie sta­da ma­te­ma­ty­ków z ich do­wo­da­mi ani na­wet Ka­sia Sob­czyk, któ­ra do­wo­dzi, że trzy­na­ste­go na­wet w grud­niu jest wio­sna. Nad moim łóż­kiem wisi dłu­ga li­sta wszyst­kich nie­szczęść, któ­re albo zda­rzy­ły się w ten fe­ral­ny dzień, albo mia­ły miej­sce co praw­da póź­niej, ale były kon­se­kwen­cja­mi trzy­na­sto­piąt­ko­wych de­cy­zji. Cy­tu­ję in exten­so.
    
    1. W wie­ku czte­rech lat - do­sta­łem la­nie w dupę od ojca
    
    2. W wie­ku sied­miu lat - rzu­ci­ła mnie pierw­sza dziew­czy­na
    
    3. W wie­ku ośmiu lat - nie uda­ło mi się pod­sta­wić nogi ko­le­dze
    
    4. W wie­ku dwu­na­stu lat - oka­za­ło się, że była to ostat­nia dziew­czy­na na dłuższy czas, wła­śnie trzy­na­ste­go w pią­tek od­kry­łem, że mnie dziew­czy­ny nie in­te­re­su­ją
    
    5. W wie­ku trzy­na­stu lat - za­pi­sa­łem się na nie­miec­ki. Do dziś mó­wię po nie­miec­ku jak fran­cu­ski szpieg
    
    6. W wie­ku pięt­na­stu lat - prze­gra­łem olim­pia­dę ma­te­ma­tycz­ną. Jed­no z za­dań brzmia­ło: Udo­wod­nij, że nie ma ta­kie­go roku, w któ­rym trzy­na­ste­go co naj­mniej raz nie przy­pa­dło­by w pią­tek. Mnie się uda­ło udo­wod­nić coś do­kład­nie od­wrot­ne­go
    
    7. W wie­ku sie­dem­na­stu lat - uciekł mi kot
    
    8. Rów­nież w wie­ku sie­dem­na­stu lat, tym ra­zem w paź­dzier­ni­ku - zgu­bi­łem ko­mór­kę
    
    9. W wie­ku ...
    ... dzie­więt­na­stu lat - zgu­bi­łem ścią­gi na ma­tu­rę
    
    10. Tego sa­me­go dnia - do­wie­dzia­łem się, że ob­la­łem ma­tu­rę z pol­skie­go
    
    11. W wie­ku dwu­dzie­stu lat - padł mi dysk z trze­ma gi­ga­baj­ta­mi por­no
    
    12. W wieku 21 lat okazało się, że dziewczyny jednak mnie interesują, zwłaszcza jedna. Niestety, ja jej nie interesowałem.
    
    13. Rok temu - aby wku­rzyć sze­fa, rzu­ci­łem mu na biur­ko po­da­nie o zwol­nie­nie. Zwol­nił mnie.
    
    Czy jesz­cze coś trze­ba tłu­ma­czyć? Dla­te­go - w mia­rę moż­li­wo­ści tego dnia nie wy­cho­dzę z domu, nie od­po­wia­dam na SMS-y, nie po­dej­mu­ję de­cy­zji - na­wet za­ku­py ro­bię dwu­na­ste­go, w czwar­tek. Tak jak wczo­raj. A dzi­siaj leżę so­bie, oglą­dam te­le­wi­zję, po­pi­jam piwo. I oczy­wi­ście so­bie ma­rzę. Zwłasz­cza o Monice. Po­zna­łem ją ja­kieś pół roku temu przez neta na jakiejś aplikacji do szybkiego seksu i szyb­ko przy­pa­dli­śmy sobie do gu­stu i to nie tylko w łóżku. To za­sta­na­wia­jące, jak na­oko­ło mu­szą pozna­wać się lu­dzie miesz­ka­ją­cy na tym sa­mym osie­dlu. A Monika miesz­kała trzy blo­ki da­lej. Nie mi­nę­ły dwa mie­sią­ce i do­tar­ło do mnie, że je­stem za­ko­cha­ny. Monika zaś wy­ka­zy­wała ru­chli­wość sło­nicy (nie, nie tam). Trud­no było ją roz­gryźć, czy coś do mnie czuje czy tyl­ko słu­żę jej do roz­ła­do­wa­nia na­pię­cia sek­su­al­ne­go. A to, przyznam, miała spore.
    
    Z bło­gie­go le­tar­gu wy­rwał mnie dzwo­nek do drzwi. Na pro­gu stała Monika, rozanielona jakby wygrała w totka. ...
«12»