1. Pamiętnik Marty - taxi cz. 2


    Data: 11.04.2024, Autor: Historyczka, Źródło: Lol24

    - Masz paniusiu szczęście, że jesteś ładną i taką elegancką dupencją! Odpuszczę ci rachunek, jak mi obciągniesz.
    
    - Co proszę?! Ja się chyba przesłyszałam! – byłam potwornie oburzona. - „Co za wulgarny cham!”
    
    - Damulko nie dramatyzuj, tylko albo teraz mi dajesz kasę, albo mi possiesz kutasa!
    
    A ja przecież nie miałam pieniędzy… Jeszcze trochę się próbowałam targować… ale bez skutku.
    
    Zaproponowałam, że pójdę do domu i stamtąd przyniosę pieniądze, ale on nie chciał o tym słyszeć.
    
    - Jasne, pójdziesz i tyle cię będę widział, ani kasy ani obciągania. Nie ma nawet mowy!
    
    Wyczuwałam, że staje się agresywny. Z jednej strony mnie to przerażało, ale z drugiej, jakoś bardzo ekscytowało. Podobnie jak cała ta sytuacja, jak to że miałabym wziąć do ust kutasa nieznajomego mężczyzny... taksiarza...
    
    Wyczuł zawahanie w moim głosie, a pewnie jeszcze bardziej mój strach.
    
    Wyszedł z auta, otworzył mi drzwi i wyciągnął mnie siłą.
    
    Protestowałam:
    
    - Ależ co pan robi!
    
    A jednak jakaś siła nie kazała mi się zbyt mocno opierać. Pozwoliłam się sprowadzić najpierw do pozycji "kucającej".
    
    Wkrótce, kucając przed tym draniem, który szybko rozsunął rozporek, zobaczyłam, jak przed moją twarzy pręży się jego, całkiem niemałych rozmiarów, kutas.
    
    Cholernie mnie to podniecało... cholernie...
    
    Natychmiast sobie przypomniałam sytuację, gdy jako studentka klęczałam kiedyś, także w lesie przed moim chłopakiem, który wywiózł mnie na randkę "na łono natury", właśnie tylko po to, ...
    ... żebym mu zrobiła laskę, bo wiedział, że na "przespanie się z nim" nie zgodzę się jeszcze. Ależ przeżywałam wówczas tamtą sytuację...
    
    Ale teraz przeżywałam nie mniej, przecież to nie był żaden mój chłopak, ale obcy mężczyzna... taksówkarz...
    
    W dodatku to było nieopodal wioski, w której trochę osób mnie jednak znało...
    
    Ależ się wstydziłam!
    
    Ale, im bardziej się wstydziłam, tym bardziej podniecałam...
    
    ----------------------------------------------------
    
    Prosiłam go:
    
    - Nie... nie... proszę...
    
    Ale on jedną ręką trzymał mnie za głowę, a drugą ujął swego żołnierza i przystawił do mojej twarzy. Jakby po to, żebym się na niego bardziej napatrzyła. Dotykał nim do moich policzków, a nawet przejechał się po moich oczach, demonstrując jego zaskakująco dużą główkę.
    
    - Jak ci się podoba? - Dopytywał z uśmiechem na twarzy, patrząc z góry mi w oczy.
    
    - Boże... - Szeptałam przerażona. - Ależ on wielki...
    
    Czułam, że takie wychwalanie jego instrumentu podnieca jego, ale... i mnie.
    
    Wreszcie zjechał nim pod moją brodę, by unieść nim moją głowę, bym jeszcze bardziej patrzyła mu w oczy.
    
    Gdy tak mnie sobie ułożył, najechał swym berłem na moje usta, suwał się w prawo i w lewo, jakby starał się rozmazać mi szminkę. A rzeczywiście nałożyłam jej chyba zbyt dużo... Dlatego faktycznie ją rozmazał.
    
    Potem zaczął nim napierać na moją buzię, pokazując, że chce się dostać do środka. Wzbraniałam się i trzymałam usta zaciśnięte mocno. Podniecało mnie to, że tak na nie ...
«12»