1. U mechaników cz. 6


    Data: 19.07.2024, Autor: Historyczka, Źródło: Lol24

    Ależ mnie ci panowie mechanicy poprzeganiali wkoło samochodu! A to z tej strony musiałam przetrzeć coś, a to tam im poświecić, a to pod maską... a to przy bagażniku...
    
    No nie dali mi nawet chwili spokoju...
    
    Choć, przy okazji co rusz słyszałam od nich komplementy... Między innymi taki, że mam ładne nogi. Choć dosłyszałam też szept starego mechanika, do ucha pomocnika - "mogłaby te nogi rozłożyć..." Oczywiście udawałam, że tego nie słyszę...
    
    Przyznaję, jest może w tym nieco mojej winy...
    
    No przyszłam do nich w przeraźliwie krótkiej kiecce... to chyba na prawdę najkrótsza miniówka jaką mam...
    
    Aż wstyd paradować nauczycielce w tak kusej spódnicy...
    
    Sprawdziłam wcześniej przed lustrem... tak... wiedziałam, że gdy się nachylę - widać mi manszety pończoch... a nawet widać mi kawałek uda, ponad manszetą...
    
    Celowo założyłam takie nylony ze szwem z tyłu... wiem, że działają na mężczyzn... wiem dobrze... Ale cóż... Czy to nie przyjemne uczucie, gdy mężczyźni, na przykład tacy panowie mechanicy, wodzą za mną wzrokiem?
    
    No i wybrałam szpilki na najwyższym obcasie, jaki miałam... Nie dość, że jestem w nich wyższa, to jeszcze, mam przynajmniej taką nadzieję, bardziej ...
    ... kusząca...
    
    A do tego - mniej pewnie w nich chodzę, jak bym zaraz miała potknąć się i... albo wyłożyć się jak długa... (a nie wiadomo jak zachowałaby się wówczas moja spódniczka), albo wręcz wpaść w ich ramiona... (mogłabym wtedy tylko pochwalić ich za to, że mnie uratowali i zapytać - jak się mogę za to odwdzięczyć...)
    
    No widziałam kątem oka, jak nieustannie wprost ciągle zerkali mi pod spódniczkę... ale to bez przerwy. A to starszy mechanik, a to młody pomocnik... Z jednej strony, byłam tym skonsternowana, ale z drugiej... ależ to mocno mnie ekscytowało...
    
    No fakt... moja wina, może zbyt mocno się pochylając, jednocześnie bardzo się wypinałam... jakbym chciała zademonstrować - "patrzcie, jaką mam pupę..." albo jakbym czekała, aż mnie ktoś w nią klepnie, bo odnosiłam wrażenie, jakby panowie mieli na to ochotę...
    
    Może zbyt mocno kołysałam biodrami, chodząc wokół auta? Hmmm... No bo przyznaję... kręciłam tyłkiem... Przyznaję, że to lubię... Nawet usłyszałam jak stary mechanik szeptał pomocnikowi: "widzisz jak wypina zadek, może lubi go nadstawić?".
    
    Ale, czy ktoś zgadnie jakie jeszcze kwestie wypowiadali panowie mechanicy?
    
    Czego ode mnie chcieli? No jak zakończyła się ta moja przygoda? 
«1»