Mikołajki. Pas cnoty
Data: 29.07.2024,
Autor: MistEunice, Źródło: Lol24
-Szósty grudnia, szósty grudnia… -krążyło Jej po głowie. –Może powinnam dać mu jakiś prezent?-rozmyślała wracając do domu. Jej wysokie kozaczki całe były w śniegu. Chodniki jak zwykle nieodgarnięte, choć Jej to nie przeszkadzało; w progu zawsze czekał na Nią ktoś, kto chętnie by się tymi bucikami zajął. Uśmiechnęła się sama do siebie. To takie oczywiste co mogła mu dać.
Dźwięk klucza w drzwiach przerwał chwilowy odpoczynek. Od razu przyjął pozycję której Pani od niego wymagała, zbyt wiele razy przekonał się boleśnie, co się dzieje, gdy Jej nie słucha. Kobieta ominęła go z gracją i zajęła miejsce na krzesełku w holu. Gestem dłoni przywołała go do siebie i wskazała na buty. Nic nie mówiła, szukała czegoś w torebce, a on zajmował się czyszczeniem Jej bucików. W ciszy, w błogiej ciszy ona rozkoszowała się jego służbą, a on służeniem Jej.
-Dziś Mikołajaki. Mam coś dla ciebie. –rzekła słodkim głosem nie przestając szukać czegoś w torebce. On zresztą też nie oderwał wzroku od butów, doskonale widział, że mu nie wolno. Jego ciało przeszył jakiś przyjemny dreszcz, jakoś nie wydawało mu się, by Pani w ramach prezentu chciała mu sprawić kilka czerwonych pręg na plecach czy udach.
-Zdejmij mi buty. –poleciła, widząc, że kończy już pracę. Jego oczom ukazał się widok ślicznych, czarnych pończoszek Pani i złota bransoletka na której zapięty był kluczyk do jego pasa cnoty.
Odłożyła w końcu torebkę na półkę obok i spojrzała na niego, dziś całkiem przyjemnie się ...
... uśmiechając.
-Pończoszki też zdejmij. –poleciła gładząc kosmyki jego włosów. Zrobił to posłusznie, spoglądając z zachłannością na kluczyk, bardzo go chciał, od sześciu dni był zamknięty, a Pani niby to niewinnie, ale cały czas go kusiła. Zimny metal nie dawał o sobie zapomnieć, zresztą przy nie dało się myśleć o niczym innym.
-Chcesz ten kluczyk prawda? Chcesz żebym ci go dała i pozwoliła na ulgę, hmm? –pytając pociągnęła go za włosy tak by spojrzał Jej w oczy.
-Pani, ja…, Ty wiesz …ja chcę, ale nie ośmielę się nawet prosić. –wydukał kilka słów patrząc jak zahipnotyzowany w Jej oczy, podczas gdy Ona zaczęła wodzić stópką wokół pasa. Docisnęła stópkę mocniej …zagryzł zęby z bólu.
-Pani, błagam….-powiedział odważniej. Teraz było mu już wszystko jedno, czuł, że jeśli nie dostanie kluczyka będzie to kolejna nieprzespana noc.
-Dziś mikołajki, szósty grudnia, a ty masz na sobie pas sześć dni…więc…. Masz sześć minut. –powiedziała odpinając kluczyk i rzucając nim w jego stronę. Chwycił go jeszcze w locie i s pojrzał na nią pytająco, ona jednak wyjmowała już z bocznej kieszonki torebki telefon.
-Idź stąd. Nie mam ochoty dziś na to patrzeć. –powiedziała stanowczym tonem pokazując mu jednocześnie uruchomiony w telefonie stoper. Słysząc to chłopak wybiegł z pokoju. Ona natomiast spokojnie zdjęła płaszcz i przeszła do kuchni. Nie minął nawet cały wyznaczony czas, gdy stawił się przed Nią w kuchni trzymając w rękach kluczyk i bat.
Spojrzała na niego zaciekawiona.
-Co to ma być?- ...