-
The ghostwriter: The end of eternity
Data: 08.03.2019, Autor: Somebody, Źródło: Lol24
... przede mną malutka lodziarnia, zapomniana lata temu. Zresztą, może jej wcale nie zapomniałam i od początku planowałam tu przyjść. Zamawiam lody, te same co wówczas, gdy przychodziliśmy w to miejsce całą rodziną - ja, mama i tata. Potem, po śmierci mamy, ojciec zabierał z nami Tony'ego i jego matkę. Pamiętam, jaka byłam wściekła. Uważałam, że bezcześci święty rytuał. Zanurzam łyżeczkę w przepysznym brownie, zaskoczona niezmiennym, intensywnym smakiem. - Szukają cię. - rzuca Tony, wchodząc do wnętrza kawiarenki. - Ty też? - pytam, taksując mężczyznę uważnym spojrzeniem. Uśmiecha się lekko. - Ja cię znalazłem. Wolne? - wskazuje krzesło, sąsiadujące z moim. - Niestety. - Wciąż mają biszkoptowe? - wertuje pospiesznie kartę menu. Wzruszam ramionami. - Zamierzasz rozmawiać o przeprowadzce? - Nie… Przepraszam za tamto na pogrzebie. Masz rację to nie był dobry czas ani miejsce. - Tony przeprosił! Coś niewiarygodnego! - Po co zatem przyszedłeś? - Wychodzisz roztrzęsiona w środku ceremonii, znikasz na dwie godziny, ignorujesz telefony… - dopiero teraz zerkam w ekran. Wyciszone urządzenie pokazuje dwadzieścia nieodebranych połączeń. - Twój mąż zapędził wszystkich do poszukiwań. Szczęśliwie, miałem kilka pomysłów dokąd mogłaś pójść i jak widać jeden okazał się trafiony. Znam cię lepiej niż twój własny małżonek, będąc twoim największym wrogiem. Dostrzegasz pewien absurd? - Wrogiem…? - A nie? Zawsze traktowałaś mnie jako zło konieczne. - Było raczej ...
... odwrotnie. - Czyżby? - mamrocze Tony, sceptycznie unosząc brew. - Oblałeś sokiem moją sukienkę na bal. Od tego się zaczęło. - Wcześniej ty powiedziałaś Lisie, że chcę być jej chłopakiem. - Powiedziałam, bo zachowałeś się jak dupek przy rodzinnej kolacji. - A ty byłaś arogancką, zapatrzoną w siebie jedynaczką od pierwszego spotkania. - przebija mój argument, wprowadzając między nas luźny, nastoletni nastrój. Wybuchamy śmiechem niczym dwójka dzieciaków. Chyba nigdy nie rozmawialiśmy ze sobą tak otwarcie. - Może trochę - przyznaję mu rację, zatrzymując spojrzenie na jego wygiętych uśmiechem wargach - Powinnam zadzwonić do George'a… - Niech się trochę pomartwi - Tony przytrzymuje moją rękę poufałym gestem. Zdecydowanie zbyt poufałym. Przygląda mi się intensywnie, zagęszczając atmosferę między nami w stopniu, wykluczającym swobodne oddychanie. - Tony… - szepczę, czując suchość w ustach. Co się ze mną dzieje? Mam męża, dziecko, zdradziłam kiedyś… Tak wiele spraw wyklucza jakikolwiek eksces, szczególnie z nim. Jednak widocznie należę do grona “starych i głupich” jako członek honorowy. Palce mężczyzny lekko drgają, sprawdzając moją reakcję. Przesuwa nimi w górę, wzdłuż wewnętrznej strony ręki. Uważnie jakby był treserem, sprawdzającym granice poskramianego zwierzęcia. Kiedy dotyka przedramienia moja skóra zdaje się być jednym, piekielnie czułym receptorem. - Jeśli chcesz coś powiedzieć, masz ostatnią szansę… - informuje, ścierając opuszkiem resztkę roztopionego ...