Pani Czasow i Miejsc
Data: 17.04.2019,
Kategorie:
Fantazja
Autor: FanficVerse, Źródło: SexOpowiadania
Po wszystkich wydarzeniach które przytrafiły się Ciri, wreszcie nadszedł czas spokoju. Mogła spokojnie odetchnąć i zająć się sobą. Spędzała czas tak jak chciała, z najbliższymi osobami. Spełniała też swoje inne zachcianki. Obudził się w niej niesamowity popęd seksualny. Od dawna wiedziała, że większość czarodziejek z Loży to typowe nimfomanki, ale siebie o to nie podejrzewała. Właściwie to dopiero teraz do niej dotarło, że kilka z nich czyniło ku niej awanse. Póki co miała za sobą tylko śmiałe igraszki z Yennefer. Wcześniejsze doświadczenia młodej wiedźminki wprawiły wiekową bądź co bądź czarodziejkę w niemałe zakłopotanie. Ciri szukała swojego miejsca. Nie oznaczało to co prawda przygodnych uniesień w ramionach obcych osób. Wędrowała między światami. Chciała opanować swoje moce, przy okazji może czegoś się dowiedzieć. Niestety przytrafiła się gorsza kraina, z której musiała salwować się ucieczką. Pośpiech sprawił, że wypadając z portalu upadła i lekko skręciła kostkę. Miecz upadł dość daleko. A obok czaiła się dziwna, nieco podobna do tygrysa bestia. Bezbronna Ciri patrzyła na nią z przerażeniem. Pierwszy raz od bardzo dawna dała się sparaliżować strachowi.-No dalej dziewczyno! Rusz się albo zginiesz! - Powtarzała sobie w głowie. Mięśnie jakby w ogóle jej nie słuchały. Jedynie pulsująca krew i dzikie bicie serca, tylko to słyszała. Zza jej pleców, wyskoczył potężny człowiek. Ostrzem topora uciął łeb bestii i po chwili zwrócił się w jej stronę. To wcale nie był człowiek. ...
... Wyglądał podobnie, ale widać było w nim rysy jakby byka. Szerokie rogi, nos właściwie wypukły na równi z czołem. Umięśniony i odziany w skórzany pancerz. Będąc wciąż w szoku, wpatrywała się w niego z otwartymi ustami.-Ba'as, parsharaa. Aekot nar'haas.Jego głos wyrwał ją z oszołomienia. Pokiwała głową, że nie rozumie. Zaczepił topór przy pasie i wskazał na martwe stworzenie.-Ungith. Einar mursrem. - mówił wolno jakby tłumacząc co leży przed nią – Akith na aekot.Mówiąc to przeciągnął kciukiem po gardle i wskazał na dziewczynę. Nie do końca przekonana, czy chodzi mu o to, że ją zabije, czy o to, że stwór mógł ją zabić nieco się skuliła.-Ja.. ci dziękuje. DZIĘKUJE – powtórzyła głośniej powtarzając jego gest– Pewnie bym skończyła jak pokazałeś. Kiwnął głową jakby zrozumiał. Spróbowała wstać jednak ból w kostce się odezwał.-Jeszcze mi tego brakowało, psia mać. Nie łatwo będzie wrócić w takim stanie.Jej nowy znajomy podniósł leżący za truchłem miecz. Przyniósł go jej i klękając przed nią wręczył. Sycząc z bólu wsunęła go z powrotem na plecy. W tej samej chwili chwycił ją na ręce i coś mruknął.-To miłe z twojej strony, ale jakoś sobie bym poradziła.-Neh tark!Porozumiewanie się poprzez kiwanie do siebie głowami i wskazywanie szło im nad wyraz dobrze. Po krótce chciał opatrzyć jej ranę, ona martwiła się jego zdobyczą. Jak się okazało, w okolicy stał jego rumak. Równie dziwny i równie mocno przypominający znane doskonale jej zwierzę – konia.Usadowił ją bokiem i pomału szli w kierunku ...