1. Stara znajoma. część. 2 (zakończenie)


    Data: 12.05.2019, Autor: zaczarowana, Źródło: Lol24

    ... plecach. Sama nadawała tempo, raz znacznie przyspieszając, a raz zwalniając do znikomych ruchów. Miała zamknięte oczy, a usta rozchylone, złożyłem na nich namiętny pocałunek i napotkałem jej język, nieco zachłanny, a mimo to nadzwyczaj delikatny. Podczas gdy nasze ciała pozostawały połączone, odczuwałem skrajne emocje, od nieopanowanego pożądania po bezgraniczną rozkosz. Dotykałem jej piersi, były napięte i bardzo wrażliwe. Miałem wrażenie, że ze dwojoną siłą odczuwa każde muśnięcie mojej dłoni, czy ust. Oboje byliśmy blisko, kiedy nagle otworzyła oczy i szelmowsko się uśmiechnęła. Wplotła palce w moje włosy i przyciągnęła moją twarz, tak, że praktycznie stykaliśmy się ustami, ale nie pocałowała mnie. Zrobiła to dopiero po tym, jak oboje wydaliśmy z siebie zduszone jęki, wpięła się w moje wargi, wypełniając je gorącem swoich ust. Ten pocałunek trwał całą wieczność, której nie chciałem w żadnym wypadku przerywać. W końcu pozwoliła mi uwolnić się ze swojego uścisku i położyć obok na stole. Patrzyłem w sufit, słuchając jak z czasem jej głośny oddech się uspokaja, aż wreszcie praktycznie cichnie. Moje tętno nie chciało wrócić do normalnego funkcjonowania, jeszcze długo słyszałem w uszach szum, jakby to wszystko co się stało, dopiero do mnie docierało. Nim się obejrzałem była już w bieliźnie, wciągnęła jeansy i ...
    ... sweter, a następnie zaparzyła czarną mocną kawę. Usiadła przy stole, stawiając na nim dwa kubki z parującym wywarem. Poderwałem się ze stołu, nie patrzyła na mnie, ale wiedziałem, że jej słodki uśmiech jest skierowany tylko i wyłącznie w moją stronę. Ubrałem się i usiadłem obok niej, na jednym z krzeseł. Położyła dłoń na moim kolanie i spojrzała na mnie spod długich rzęs, nie musiała nic mówić, po raz pierwszy sam odgadłem jej myśli. Wszystko mogłem wyczytać z jej zdecydowanego wzroku, w którym kryła się satysfakcja i obojętność jednocześnie. Przełknąłem kilka łyków gorzkiego płynu i zgodnie z jej życzeniem zebrałem resztę swoich rzeczy. Kiedy wychodziłem, usłyszałem tylko jej szept – zapomnijmy o tym, dobrze? – pokiwałem twierdząco głową, ostatni raz całując ją na pożegnanie. Odchyliła głowę, jakby bała się ponownego zbliżenia, popatrzyła na mnie przepraszająco. Zamknąłem za sobą drzwi i oparłem się o zimną ścianę na klatce schodowej.
    
    Przez kilka kolejnych dni wcale nie pojawiła się na uczelni, a kiedy już ujrzałem ją, jak zwykle uśmiechniętą, rzuciła tylko tych kilka zdawkowych zwrotów na powitanie i zajęła się rozmową z koleżanką. Powróciliśmy do punktu wyjścia. Pamiętam tylko, że miała na sobie ten sam sweterek, ale tym razem wyglądał na niej zupełnie inaczej, jakby bardziej zwyczajnie i mniej prowokująco. 
«12»