-
Zew nocy 2
Data: 12.07.2019, Autor: Meahuna, Źródło: Lol24
... pierwszego piętra ciężko było zejść. Obok rosło drzewo, wspięła się na nie schodząc ostrożnie w dół. Zaczęła biec przed siebie, targana wyrzutami sumienia. Zamiast uciekać, ciągnęło ją w miejsce masakry. Wróciła do zajazdu, chcąc pozbyć się okropnego uczucia. Nieznana kobieta wprawiła ją w ten stan. Miała tego dość, nie umarła a tak jakby nie żyła, nie była sobą. Wtargnęła do środka, obłapiły ją spojrzenia przebywających tam ludzi, a przynajmniej na ludzi wyglądali. - Kończcie to! Wróciłam! zaczęli się do niej zbliżać, czuli zapach życia, krwi, wzbudził się w nich apetyt. - Zabijemy od razu, czy się zabawimy? - zaproponował wysoki szatyn w garniturze. - Z przyjemnością ją pomęczę - wtórowała młoda upiorzyca o wydatnym biuście. Chwycili Annę mocno, zdarli z niej sukienkę, czuła ich obleśny oddech na skórze. Spodziewała się jak skończy, ale to było lepsze niż szaleństwo. W holu zbierało się coraz więcej zabłąkanych, głodnych i pałających pożądaniem oprawców. Dotykali jej jak chcieli i gdzie ...
... chcieli. Nieznane obdarzone doskonałymi ciałami młode kobiety lizały ją szykując się na ostateczny finał. Ich zabawę przerwał huk otwieranych z impetem drzwi. Kobieta w szkarłatnej sukni wtargnęła nieproszona, wyrywając nieprzytomną Annę z objęć dzikich nieludzi. Pokazała na ślad na szyi dziewczyny, tak aby każdy go zobaczył dokładnie. - Należy do mnie. - To ciepłokrwista, nie zabiłaś jej tamtej nocy, ugryzienie jest świeże. - zwróciła uwagę ruda ladacznica. - Zostawiłam ją na później, delektowałam się. - Dokończ co zaczęłaś i nie rób nam smaku. Nieznana kobieta o czarnych włosach nachyliła się nad Anną szepcząc jej do ucha. - Ostrzegałam miałaś nie wracać. - Paliło mnie nie wytrzymałam. - Nie mam innego wyjścia, za wielu świadków. - syknęła wpijając w jej szyję ostre zęby. Po wszystkim Anna upadła bez życia, a zabójczyni wzięła ją na ręce niosąc do sypialni. - Wstaniesz, będziesz taka jak ja. Zaczekam. Drzwi za nią się same zamknęły, a tłum w holu patrzył zmuszony obejść się smakiem.