-
Głód cz. 30
Data: 19.08.2019, Autor: Milady, Źródło: Lol24
-Ile za nią zapłaciłeś? - zapytał mężczyzna zimnym tonem wzbogaconym o posmak groźby. -Tysiąc? - wymruczał niepewnie Orzeł, wyraźnie podenerwowany zachowaniem swojego gościa. -Dam ci sześć razy tyle, a ty zapomnisz, że kiedykolwiek ją widziałeś. -Dlaczego miałbym zapo…. -Osiem tysięcy albo zwinę twój mały kram. -W porządku, w porządku, już się tak nie denerwuj, panie. Chociaż… Gdybyś dołożył jeszcze dwa tysiące, mógłbym zapomnieć, że w ogóle kupiłem jakąś dziewczynę. -A kupiłeś? - podchwycił Arthur, krzesając palcami malutką iskierkę, tuż przy wyładowanej prochem skrzyni. Handlarz wpierw pobladł, po czym jego twarz przybrała niezdrowy, zielonkawy odcień. -Nie kupiłem żadnej dziewczyny. Tylko chłopców. Bardzo ładnych, bardzo miłych, bardzo uległych. Chcesz któregoś poznać, panie? Sam kiedyś byłeś w ich gronie, nieprawdaż? - dodał uszczypliwie kupiec, licząc na wyprowadzenie uciążliwego klienta z równowagi. -Zdecydowanie nie tym razem - odparł doradca niewzruszenie - Twoje pieniądze, przekupniu. Weź je i nie przypominaj o swoim istnieniu, bo będę skłonny je zakończyć. Rozumiesz? Przerażony Orzeł pokiwał skwapliwie głową. Jego rozmówca nachylił się nad bezwładną dziewczyną. Delikatnie podniósł ją z siennika niczym drogocenny przedmiot. Tak, przedmiot. Laima czuła się uprzedmiotowiona w stopniu, wykluczającym jakiekolwiek podejrzenie człowieczeństwa. Była rzeczą, piękną wprawdzie, ważną, ale wciąż rzeczą. -Kim ona jest, panie? -Będzie ...
... lepiej, jeśli się nie dowiesz - odparł oschle wybawiciel dziewczyny, dorzucając szeptem - Witaj, Laimo. Tęskniłaś? - czy tęskniła? Cóż za niemądre pytanie. Oczywiście, że tęskniła. Tęskniła za jego zapachem, dotykiem, samym widokiem… Zaniósł ją na zewnątrz, gdzie już czekał ogromny, czarny ogier, który zwykle towarzyszył doradcy w jego wyprawach. Mężczyzna przewiesił księżniczkę przez siodło barbarzyńskim zwyczajem. Ruszyli przed siebie szybkim kłusem. Zwierzę jechało nadzwyczaj gładko, intuicyjnie unikając przykrych wybojów. Nie wiedziała dokąd zmierzają i właściwie mało ją to obchodziło. Była z nim. Skąd się wziął? Skąd wiedział, gdzie jej szukać? Czuła, że powinna odpowiedzieć sobie na te pytania. Jednak nim zdołała pomyśleć, stanęli gwałtownie. -Wiedziałem, że spróbujesz ją uratować, ale będąc aż tak niedyskretnym… Czyżby pewność siebie zaślepiła twój zdrowy osąd? - głos Roberta zmroził krew w żyłach dziewczyny. -Musiałem spróbować. -Dlaczego ona cię tak absorbuje? -Miłość - prychnął doradca obojętnie, a dziewczyna poczuła oblewające jągorąco. -Miłość to iluzja, której ulegają słabi. Twoje słowa, bracie. A więc, dlaczego ona? -A dlaczego nie? -Ponieważ stanowi twoją zgubę, Arthurze. -Możliwe. -Dlaczego więc? -Zawsze byłeś zbyt głupi, by znaleźć odpowiedź samodzielnie - podsumował doradca bez cienia emocji. -Może ja byłem głupi, lecz to ty przegrywałeś - wtrącił Robert jadowicie. -Zejdź nam z drogi. -Nie chcę się kłócić - prześladowca ...