MÓJ NOWY ROK 2012
Data: 26.08.2019,
Kategorie:
BDSM
Trans
Autor: akanah, Źródło: xHamster
NOWY ROK 2012
ROZDZIAŁ I „POZNAJĘ JULIĘ”
Zbliżał się koniec 2011 roku. Połowa grudnia. Jak zwykle siedziałam przed kompem i przeglądałam wiadomości na swoich stronach i oglądałam fotki i filmy przyjaciółek. Jak zwykle przeważały same wiadomości-śmieci od tych, co to „chcieliby…”, czyli nic ciekawego i obiecującego. Większość napaleńcy, podglądacze i gawędziarze seksualni. W śród tego śmiecia natrafiłam na jedną wiadomość. Brzmiała ona coś tak: „Twoja osoba nam odpowiada. Nie masz planów na sylwestra? Nie szukaj dalej! Wszystko zorganizujemy. Potrzebujemy ułożonej suki gotowej na wszystko. Nie mającej ograniczeń. Takiej jak ty. Jesteś zdecydowana napisz do… (tu data).” No to było ciekawe i pasowałam jak ulał do wymogów. A ponieważ jestem z natury ciekawską suczką, więc nie wiele się namyślając odpisałam. Na d**gi dzień zadzwonił telefon. Moje wszystkie dane kontaktowe można znaleźć w profilu. – Słucham Łucja – zaświergotałam. Głos upewnił się, że rozmawia z właściwą osobą i kazał mi się stawić na coś w rodzaju castingu czy przeglądu. Podał miejsce spotkania. Zalecił depilacje ciała, wykonanie serii lewatyw. Od razu wiedziałam, że mam do czynienia z poważna osoba, znająca się na rzeczy. Zapewnił, że wszelkie niezbędne ciuszki i kosmetyki będą na miejscu, więc nie muszę niczego brać ze sobą. Kurcze, pomyślałam, ale heca, jest fajnie. Przygotowania jak to jednego z tych durnowatych programów w TVN czy Polsat. Przyszłam na miejsce w parku chyba za wcześnie. Było pusto. ...
... Były to jednak pozory, bo nieopodal zauważyłam kręcącą się niepewna dziewczynę. Tak, pewnie, „nie ze mną te numery Bruner”. Moja doświadczona sucza natura i węch od razu wyczuła obecność d**giej transki, ale coś mi jeszcze podpowiadało, że to tak nie do końca ona jest transką. No i nie myliłam się, jak się potem okazało. Nie byłabym prawdziwą suczką, gdybym nie umiała dostrzegać urodę innych transek i wyczuwać takie coś, co nazwać nie umiem, a co zawsze kieruje mnie nieomylnie we właściwą stronę. Była ładna. Ech, mało powiedziane. Wielkie czarne oczy, szeroko rozstawione otoczone wachlarzem długich trzepoczących rzęs. Prosty nos i te usta! Szerokie, o wydatnych czerwonych wargach jakby jeszcze nabrzmiałych od ciągłych pocałunków. Wszystko to na dziecięcej twarzy małej dziewczynki. Pod ciepłym zimowym futerkiem z kapturem, intuicja nieomylna podpowiadała ładną figurę o zaokrąglonych, pełnych kształtach. Jasne, długie blond włosy wypływały kaskadą na ramiona spod kaptura, okalając jakby od niechcenia tą przestraszoną teraz twarzyczkę. Niesforna jasna grzywka, co raz opadała na oczy. Wtedy ona śmiesznie dmuchała ustami podrzucając grzywkę do góry. Słyszałam wyraźnie, śmieszne „Pfuf”. Wiedziałam, że jest niepewna i że gotowa uciec płosząc się pod byle pozorem. Patrząc na nią napadły mnie wspomnienia. Przypominała mi Naszą Hanię w pierwszym okresie. Z tym, że Hania miała czarne włosy, dopiero później nieco pozwoliłyśmy jej z Kasia na przefarbowanie na blond. Hania była d**gą suczką, ...