PRZEWROTNE LOSY ALBINA K. Rozdział I - Albin Kowalski i jego Edward Klucznik
Data: 19.09.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: Yake, Źródło: Fikumiku
Albin Stanisław Kowalski urodzony dwudziestego siódmego lipca tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego ósmego roku w Szpitalu Wojewódzkim w Łomży. Zamieszkały w Piątnicy. Syn Reginy i Władysława, brat Elżbiety (po mężu – Prusak) oraz Andrzeja i Piotra. Skończyłem szkołę podstawową i wybieram się do zawodówki, zostanę fryzjerem. Niestety, nie jestem tak pojętny jak moi bracia. Andrzej jest w czwartej klasie licealnej, a Piotr uczy się w technikum rolniczym w Marianowie i to on zostanie na gospodarce. Różnię się też od nich. Jestem bardzo szczupły, a urodę mam po matce. Ot, taki drobny blondyn, metr siedemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu. Dlatego nazywają mnie „Wypierdek” lub „Wiotki”. Oni to typowe byczki. Każdy blisko metr dziewięćdziesiąt wzrostu, o rozłożystych, umięśnionych ramionach, które od dziecka zaznały ciężkiej fizycznej pracy na gospodarce. Andrzej z Piotrem mogliby uchodzić za bliźnięta; widać po nich, że to krew ojca. Duże błękitne, wręcz chabrowe oczy, bujne, gęste włosy w kolorze miedzianego brązu. Każdego ranka im zazdroszczę. Śpimy w jednym pokoju. Ja na tapczaniku, oni dwaj na dużej, rozkładanej wersalce. Widzę ich duże stojące i nabrzmiałe pały, gdy wstają rano i przechadzają się po pokoju. Zawsze się zastanawiam, kiedy im te szwy w bokserkach puszczą i cała ich zawartość wypadnie. Niestety, to też nas też różni. Oni wciąż się ze mnie naśmiewają. – Wypierdek, ty to w ogóle masz chuja? – rechot. Albo: – Wypierdek, ty za babę możesz robić, byle by ci cyce ...
... urosły. – Pierdolcie się chamy – odpowiadam. – My mamy czym, ale z bratem nie wypada się pierdolić – brecht. – Wypierdek, tobie nawet jaj nie ma co golić, nic ci tam nie rośnie hahaha. Ty nie do zawodówki, tylko do przedszkola zapierdalaj. I takie są nasze, codzienne poranki. Co ja mam zrobić? Mój sprzęcik jest mizerny, dwanaście centymetrów, gdy stoi, a przy tym chudzina, tak jak ja. Niespecjalnie go lubię, znaczy w sensie oglądania. Kurdupel, z długim napletkiem, jeszcze bledszy niż reszta mojego ciałka. Jak mi stanie i obciągnę skórkę, to wygląda mało estetycznie. Łeb stanowi prawie połowę długości. To jest jakieś nieproporcjonalne, a czubek, jak sobie go walę, staje się mocno czerwony, prawie fioletowy i ślini się na potęgę. Dochodzę w pięćdziesiąt sekund. No, na chuj mi taki chuj! Ale to też moja przewaga nad braćmi, bo ja szybko i niezauważalnie mogę się zabawić. Tym dwóm bykom trzeba czasu i miejsca. Więc widzę, że chodzą czasem wkurwieni od samego rana. No, bo głupio walić przy bracie, z którym śpisz na wspólnym posłaniu. Tak naprawę nie mam żadnych problemów z nimi. Oni stoją za mną murem. Wiadomo rodzina, a te "przygaduchy", to takie droczenie, codzienny rytuał. Kiedyś miałem w szkole problemy z kretynami. Piotr tak im obił mordy, że wycieranie mną kątów szkolnych, skończyło się raz na zawsze. Oni są silni, męscy, przystojni, zmieniają dziewczyny jak rękawiczki, a ja cóż? Oj, wiotki jestem. Taka ze mnie „lelija”. W szkole trzymałem się z dziewczynami ale nigdy nie ...