1. Na Trzech Koronach


    Data: 08.10.2019, Kategorie: Klasycznie Autor: Zawisza, Źródło: Fikumiku

    Dwadzieścia parę lat to fajny wiek. Wybraliśmy się wtedy na kilkudniową wędrówkę po górach. Któregoś późnego popołudnia dotarliśmy na szczyt Trzech Koron. nie było tam już o tej porze nikogo, bo raczej zbyt późno było by turyści tam się pałętali. Platforma na szycie jaka tam jest była całą nasz. Oparci o barierkę obserwowaliśmy na dunajecką dolinę. Mimo wysiłku wędrówki od południa już miałem wielką ochotę na seks ale warunków ku temu nie było. Poza tym moja dziewczyna jakoś nie wykazywała chęci ku takim zabawom. Korzystając miłej atmosfery jaka tworzyło zachodzące słońce stanąłem za nią i przytuliłem się do niej. Mój mały już mi wtedy prężyła się jak by chciał wyskoczyć z własnej skóry. Ku memu zaskoczeniu ona nieco zakręciła swym sporym tyłeczkiem, co odczytałem jako przepustkę do tego gniazdka rozkoszy. Ni chwili dłużej nie zastanawiając się ściągnąłem jej dresy z pupy i sam wyskoczyłem ze swoich spodenek i majtek. I wsadziłem od tyłu swego żołnierza jej, jak się okazało, gorącą i ociekającą soczkami jaskinię. Ona wypięła bardziej papkę w moja stronę trzymając się barierki a ja chwyciłem ja za biodra i posuwałem jak oszalały. Niewiele trzeba było takiej akcji i po chwili wystrzeliłem w jej wnętrze. Pomimo ...
    ... wytrysku mój mały nie zwiądł mi i mogłem dalej ją posuwać by doprowadzić do orgazmu. Moja pani jednak ma lęk przestrzeni i z jednej strony podniecona zbliżała się do szczytu, a z drugiej strony będąc na szczycie z widokiem doliny przed sobą, była nieco spięta. Szepnąłem jej do ucha chodźmy na środek. Wysunąłem się z niej wyszarpnąłem koc z plecaka rozrzuciłem go na środku tarasu. Bez słowa klęknęła z wypiętą pupą i głową złożona na kocu. A ja już nieco rozładowany, ale w dalszym ciągu podniecony mogłem spokojnie pracować nad jej orgazmem. Ta zmiana położenia zaowocowała po dłuższej chwili penetracji tak szalonym wybuchem orgazmu, że moja pani wyła z rozkoszy a echo rozchodziło się na całą nad dunajecka dolinę. Pod wpływem tej rozkoszniej muzyki we mnie tak wezbrało ze po raz drugi w nią wystrzeliłem eliksirem rozkoszy. Na chwilę padliśmy na koc i po paru spokojnych oddechach ogarnęliśmy się, po czym usłyszałem jakieś dźwięki. Okazało się że doczłapał się tam jakaś spóźniona para. Myśmy nieco speszeni czym prędzej się usunęli. Niestety jak się potem okazało oni dużo wcześniej naszli jak byliśmy w pełni miłosnej akcji i zatrzymując się nieco niżej na podejściu delektowali się widowiskiem jakieś my odstawiali. 
«1»