1. Spotkanie 2


    Data: 16.10.2019, Kategorie: Dojrzałe Hardcore, Autor: xray51, Źródło: xHamster

    Bim-bom, bim-bom, bim-bom… Natarczywy dzwonek do drzwi wdarł się w moje uszy. Niechętnie oderwałem wzrok od książki, która pochłonęła mnie bez reszty, wstałem i poczłapałem w stronę drzwi myśląc: „kogóż to licho niesie o tej porze do mnie…” Otwarłem. Naprzeciw mnie stała M.
    
    – Mogę? – i nie czekając na pozwolenie wpakowała się do mojego mieszkania. – Muszę odreagować…
    
    – Co się stało? – spytałem widząc wzburzenie na jej bladej twarzy, jej zaczerwienione oczy i podpuchnięte powieki. – Zrobię ci kawę z pianką i…
    
    Kiedy zrzucała z siebie kuse futerko i ściągała kozaczki zacząłem parzyć kawę. Wniosłem do pokoju pachnącą kawę… M. siedziała rozparta w fotelu, wciągnęła z torebki komórkę, paczkę zielonych marlboro, zapalniczkę i rzuciła to wszystko z rozmachem na ławę. Oho, ona naprawdę jest wkurzona, pomyślałem, lecz nie odezwałem się ani słowem, czekając, aż sama zacznie wyrzucać z siebie dręczący ją problem. Zamieszała kawę, sięgnęła po papierosa, odpaliła i łapczywie zaciągnęła się, wypuściła wdzięczny kłąb dymu, wypiła jeden łyk kawy.
    
    – Od kiedy znowu palisz? – spytałem.
    
    – Jak zawsze dobra – skwitowała, puszczając mimo uszu moje pytanie. – Kawa i papieros, to jest to… Od dzisiaj, od teraz… Po prostu muszę! Czy ty wiesz… – zawiesiła głos i zamilkła.
    
    Nic nie mówiłem patrząc jedynie pytającym wzrokiem w jej nabrzmiałe łzami oczy. Nic nie mówiła, popijając jedynie kawę i co rusz zaciągając się dymem. Widziałem, że była na granicy wytrzymałości, jedno słowo, a potok ...
    ... łez puściłby się strumieniem z oczu. Milczałem również, zastanawiając się, co się mogło stać. Czyżby W. zrobił jej jakiś afront? A może pokłóciła się S.? Spostrzegłem, że M. powoli się uspokaja, kolory na policzkach wracają do normy, a oczy zaczynają być coraz mniej lśniące od łez.
    
    – Masz jakiegoś kielicha? To dawaj, tylko szybko!
    
    Posłusznie sięgnąłem do barku wyciągając flaszkę limonowej Finlandii, nalałem do kieliszka i podsunąłem bliżej niej.
    
    – A ty nie potowarzyszysz koleżance w stresie? Sama mam pić?
    
    Trąciliśmy się kieliszkami. Szkło z alkoholem zadzwoniło przyjemnie, a za chwilę przyjemne ciepło rozeszło się po ciele. Wlałem po d**gim… M. bez zapijania wychyliła go nie czekając na mnie. I zaczęła opowiadać. To nie W., ani nie S. byli powodem jej nastroju, to w pracy zrobiły się problemy… Ktoś nagadał jej szefowi, jaka to z niej suka, dziwka, kurwiszcze, że nic nie robi, tylko kręci tyłkiem przy facetach, czyli mnóstwo dyrdymałów bez pokrycia, ale jak to szefowie mają we krwi, opierniczył ją, jak święty Michał diabła… Że to zapewne robota tej nowej, która dowala się do szefa, a jest szpetna jak noc listopadowa… Całe biuro zacierało dłonie z zadowolenia. A przecież, jakaż w tym moja wina – M. bezładnie opowiadała burzę w jej pracy, i stres, jaki przeżyła.
    
    Byłem tym zdziwiony, gdyż znam M. od wielu lat i wiem, że jest pracowita, uczynna i koleżeńska, a to, że potrafi się ładnie i gustownie ubrać, wielu osobom jest solą w oku, a że ma powodzenie wśród kolegów ...
«1234»