Wyścig
Data: 10.06.2018,
Kategorie:
Lesbijki
Autor: alladyn, Źródło: Fikumiku
Wpadła mi w oko jak tylko wprowadziła się od naszego bloku. Tyle, że nie bardzo wiedziałam jak do niej podejść. Wydawała się taka niedostępna. No więc tylko od czasu do czasu spotykałyśmy się rano, kiedy obie wychodziłyśmy do pracy. To było trochę mało, a poza tym nie jest miło iść przez owiewane wiatrami pole, które dzieliło mnie od przystanku, z mokrymi od podniecenia majtkami. Trochę mnie uspokajała wizja ocierania się o dziewczyny w autobusie. Ale w końcu miałam tego dosyć. Tego, to znaczy zbyt długich, obowiązkowych spacerów i nawet środków komunikacji miejskiej, w których, poza ładnymi laskami, trafiali się obmierźli faceci, korzystający z przepełnienia podobnie jak ja. Tyle, że ze mną. No więc kupiłam sobie rower. Taki bardziej szpaniasty. Z przerzutkami i wszystkim, co trzeba. Nie będę wymieniała firmy, bo to by była nielegalna reklama. W każdym razie od tego się zaczęło... To był jakiś wiosenny dzień, środa czy czwartek. Spotkałyśmy się jak zwykle przy windzie. Nawet do mnie zagadała. Coś w rodzaju „czy idziemy w tym samym kierunku", Powiedziałam, że nie, bo ja jadę. - Jak to? Kupiła pani samochód? - Bynajmniej. Rower. - To wspaniale! Nie bardzo wiedziałam, co w tym takiego wspaniałego, ale szybko się dowiedziałam. Była maniaczką rowerowych wycieczek, chociaż nie wyglądała na taką, która by pamiętała Wyścig Pokoju, o którym opowiadali mi moi rodzice. Ale w końcu co za różnica... Ważne, że umówiłyśmy się na wycieczkę w najbliższą sobotę. Pogoda była piękna, a leśne ...
... tereny wcale nie są tak odległe od naszego osiedla. Wystarczyło kilkanaście minut, żebyśmy znalazły się na piaszczystej drodze wijącej się pomiędzy rdzawymi w słonecznym świetle sosnami. W rozgrzewającym się, prawie letnim powietrzu, zapach żywicy zdawał się drażnić wszystkie moje zmysły, podniecane jeszcze całkiem naturalnie samą jazdą na rowerze. Na dodatek widziałam, jak rytmicznie podnoszą się i opadają jej wielkie cycki. Wydawało mi się, że nie wytrzymam dłużej tego napięcia, kiedy nieoczekiwanie zaproponowała, żebyśmy zatrzymały się na chwilę. Miejsce było wymarzone. Przesiane przez gałęzie sosen słońce rozbijało się na jasnych wapiennych skałach... Postawiłam wszystko na jedną kartę. Nie protestowała, kiedy ściągnęłam jej bluzkę. Podmuch wiatru zasłonił jej twarz długimi włosami. Zsunęłam się niżej i moje wargi napotkały jej sutki. Były nabrzmiałe i drgające. Wstrząsnął mną dreszcz. Moje usta zsuwały się coraz niżej. Jej pępek poddawał się bezwolnie moim pieszczotom. Nawet nie wiem, kiedy byłyśmy całkiem nagie. To chyba była jej inicjatywa. Poczułam miękki zarost nieomylnie wiodący mnie w to wspaniałe, gorące i wilgotne miejsce. Jej muszelka rozchyla się pełna oddania pod moim językiem. Była trochę spocona i jakaś słodko kwaśna. Zagłębiłam się w nią, gorączkowo usiłując znaleźć małego grzybka. Był nabrzmiały i twardy. Wydawało mi się, że nawet ptaki ucichły i słychać było tylko nasze pojękiwanie. Wbijałam się głębiej i głębiej. Moja ręka automatycznie sięgnęła moje ...