Mowa - trawa
Data: 06.01.2020,
Kategorie:
Anal
Hardcore,
Mamuśki
Sex grupowy
Wytryski
Autor: pornomaniaczka, Źródło: Pornzone
Gosia i ja byliśmy małżeństwem od 11 lat. Mamy 8 letniego synka i kochamy się, choć ostatnio nasze życie seksualne wyraźnie ostygło. Żona nie miała ochoty na zbliżenia i miałem wrażenie, że jeśli do czegoś już między nami dochodziło to robi to bez przekonania i dla świętego spokoju. Jest szatynką o niezbyt długich włosach i z lekką nadwagą. Jest też dość poważna i bawi ją dość specyficzne poczucie humoru. Jest również bardzo ułożona i pochodzi z rodziny z mocnymi zasadami. Zawsze byłem pewien jej wierności i ta właśnie pewność i zaufanie hamowały mnie przed pokusami skakania w bok. Nie mam łatwości w nawiązywaniu kontaktów i też jestem uważany za upartego cynika, ale w głębi serca zawsze chciałem mieć żonę i rodzinę. Mam co prawda kilku dobrych kolegów i koleżanek z pracy...ale... Pewnego lata zaplanowaliśmy wyjazd nad morze. Wybraliśmy się całą rodziną. Zamieszkaliśmy w ładnym apartamencie z widokiem. Gosia lubi tańczyć, a ja nie za bardzo. Poza tym, jak wspomniałem, nie jestem zbyt towarzyski i nie mam ochoty poznawać nowych ludzi, kiedy jestem na urlopie. Szczęściem okazało się, że dwóch moich kolegów z pracy będzie przejeżdżać przez naszą wypoczynkową miejscowość i zaproponowali nam spotkanie przy piwku. Zgodziłem się, bo troszkę w naszym własnym towarzystwie i w dodatku z dzieckiem zwyczajnie brakowało nam towarzystwa dorosłych, chociaż przez kilka godzin. Pub był dosłownie kilka metrów od naszego lokum, a syn nie miał problemu z zasypianiem samemu, więc postanowiłem ...
... przyjąć zaproszenie kolegów - Adama i Tomka. Chłopaki zapowiedzieli, że możemy pójść potańczyć trochę. Nie spodobało mi się to, ponieważ nie umiem i nie lubię tańczyć, ale Gosia była tym zachwycona. Zdenerwowała się, gdy chciałem się wykręcić i upierałem się przy piwie. Gdy użyłem argumentu synka, już wyraźnie poirytowana stwierdziła, że chce tańczyć i że nie muszę iść. Poczułem się urażony i wyszedłem na werandę. Zobaczyłem wówczas, że mój kolega Adam już czeka. Nie widział mnie, bo był odwrócony plecami, ale ja zauważyłem, że wyciąga szklaną lufkę i zapala. Po chwili poczułem zapach trawki. Jestem przeciwnikiem jakichkolwiek narkotyków i nie spodobało mi się to, ale Adam już mnie zauważył i odwrócił się do mnie z uśmiechem, witając się serdecznie. Nie chciałem się awanturować, bo to jego sprawa. Zaprosiłem go do domku, ale Gośce szepnąłem do ucha, że jak będzie palić razem z nimi, to będzie bardzo źle. Ona już była w bojowym nastroju i stwierdziła, że będzie robić co jej się podoba. Adam zaproponował jej buszka. Spojrzała na mnie i odpowiedziała coś wymijająco. Wkurzyłem się, bo Adam znał mój stosunek do tego typu używek i miałem wrażenie, że powiedział to złośliwie, choć na pozór niewinnie. Powiedziałem więc głośno, że nie życzę sobie, żeby paliła to gówno. Ona zaś mnie zaskoczyła - wskazała na mnie palcem i powiedziała: "A tego dupka dzisiaj nie lubimy!" i zaczęła się śmiać. Odpowiedziałem, że poniesie konsekwencje tego zachowania i że jak chce, to może iść, ale jak wróci, ...