1. Leśne rozkosze


    Data: 23.01.2020, Kategorie: Klasycznie Autor: anonim, Źródło: Fikumiku

    W ubiegłym roku byliśmy na wakacjach w 7 osób. Siedmioro harlayewców. Żaden cholerny camping nie chciał nas przyjąć. Jeden wieczór zapamiętałem na dobre. Skręciliśmy wtedy z szosy na wąską, żwirową drogę wiodącą przez tory do brzegu rzeki. Była tam prześliczna polana, na której rosło parę brzóz, akurat doskonale nadająca się na biwak. Na północ od nas znajdował się camping. Zrobiliśmy prawdziwe piekło - hałas, alkohol i rozróba w stylu dzikich - właśnie tacy zresztą byliśmy: Zarośnięci, przepoceni i spragnieni zimnego piwa. Jeden z chłopaków miał trzykołowego harleya z przyczepa więc transport piwa nie sprawiał najmniejszego problemu. Janusz wyciągnął gitarę. To samo zrobiła jego dziewczyna. Było super. I wtedy pojawiły się dwie, może 17-letnie lolitki i przyłączyły się do zabawy. Nie miałem dziewczyny, bronek też nie. Zajęliśmy się nimi - -rwanie szło całkiem gładko. wkrótce obie były pijane od serwowanego piwa. - Otwierać pyszczki i pić, albo was zmusimy - straszyłem. Gdy tak w najlepsze się bawiliśmy, przyszedł jakiś starszy gość i chciał nas przepędzić. Jednak kiedy nas zobaczył, zmienił zdanie: - Możecie tu zostać, tylko nie tłuczcie butelek! - Spokojnie! To da się załatwić. A jakbyś wpadł do nas, później, w nocy z jakąś domową robotą - to fajny byłby z ciebie kumpel - odpowiedział Bronek. Zabrałem Annę i odeszliśmy jakieś cztery, pięć metrów dalej i zaczęliśmy się całować i pieścić, popijając piwo. Cholernie była napalona ta panienka! Drapała mnie w samo krocze. - ...
    ... Będziemy się pieprzyć na stojąco, tu i teraz - powiedziałem. Zerwałem z niej ciuchy, aż stanęła przede mną zupełnie naga. Uniosłem jej jedną nogę i oparłem na pieńku, wsunąłem zaganiacza wprost do jej dziurki, która już zalana była sokami. - Ależ jesteś duży! Weź mnie - piszczała. Kochaliśmy się jak dwa szalone zwierzęta, a od strony ogniska dochodziło nas głośne, wulgarne pokrzykiwanie. - Zajmijcie się żarciem tych parówek! A nam pozwólcie zadbać o przetrwanie gatunku - rzuciłem nie przerywając szalonego posuwania. Anna miała najciaśniejszą ze znanych mi cipek i była ciągle nienasycona. - Spuść się, Jan - powiedział Łańcuch i wyciągnął swojego łoma. Trochę go wspomagał w czasie, kiedy to robiłem. Anna jęczała z żądzy. Kapało z niej, kiedy robiłem miejsce dla Łańcucha, który dołączał ze swym grubym palem. - O Boże! Rozerwiecie mnie! - Cicho bądź! Łańcuch nadział ją na swoją lufę, unoszą ją i opierając plecami o pień drzewa. Wielki był i nie miał problemów z utrzymaniem jej. Anna na pewno nie ważyła więcej niż jakieś 50 kg, a on chyba ze trzy razy tyle. Chlusnął szczodrze, a ja już byłem znowu gotowy - Teraz dostaniesz prawdziwe harleyowskie żelazo, a nie jakiegoś zabawkowego członka Łańcucha - powiedziałem z błyskiem w oczach. Anna i ja byliśmy niesłychanie podnieceni. - Nie, o, nie, idzie - krzyknęła na całą polanę. Orgazm odrzucił ja od pnia , a mnie razem z nią. Oboje drżeliśmy z rozkoszy i długo leżeliśmy w trawie. Potem przyszedł ten starszy gość z bimbrem i dołączył do nas. ...
«12»