Od zawsze chciałem się przekonać...
Data: 20.04.2020,
Kategorie:
Anal
Geje
Sex grupowy
Autor: bluelevel, Źródło: xHamster
Tradycyjna, religijna rodzina, a ze mną było coś nie tak... Wiek dojrzewania mijał klasycznie. Kolega pokazał gazetkę, pożyczył film. Trzepanko. Można powiedzieć normalka. Ale czy normalne było próbować swoje pierwsze razy z kolegą z klasy....? Przechodząc do rzeczy to całowanie i mizianie mało mnie kręciło. Kiedy już doszło do "kontaktu" to zawsze wolałem być tym uległym. Niby nie świadomie, ale z perspektywy czasu to ja dłużej obciągałem, lubiłem mieć języczek w dziurce, siadać na twardego kutasa (kolega miał całkiem całkiem spory sprzęt). Wspominając o "siadaniu na twardego kutasa" mam na myśli próby siadania. Niby naciskał, a włożyć nie mógł. Po tylu latach widzę błędy... Z czasem pojawiły się dziewczyny a kolega też do tematu nie wracał. I na kilka lat moje d**gie JA ucichło. Wróciło z nudów. Czat. Spotkanie z facetem pod marketem. Chciał zrobić mi loda. Podszedłem, ale wycofałem się. d**gi był wojskowym na wcześniejszej emeryturze. Spotkanie u niego w mieszkaniu, bo akurat jego żona była w pracy. Marzenia analne pozostały więc zabrał się za przygotowanie mojej dziurki. Nałożył krem do depilacji. Zmył i zaczął tam gmerać. Ale, że dziurka była lekko podrażniona to w ogóle mi się nie podobało. Założył gumkę i zacząłem mu ssać. Przez gumę szło źle więc ręczna robótka. Ja nawet nie doszedłem bo chciałem już wyjść. Kontakt urwałem. Ogólnie zniechęciłem się i darowałem sobie to i tamto. Ale jednak nie do końca tak było. Założyłem konto na jednym z profili dla gejów. Zacząłem ...
... korespondencję z kilkoma facetami. Każdy proponował wręcz natychmiastowe spotkania. Ale ja na spokojnie rozgrywałem sprawę po swojemu. W końcu trafiłem na ogłoszenie starszego pana. W ogłoszeniu wspominał o tym, że lubi się przytulać, lubi towarzystwo, humor, rozmowę, ale wspomniał też, że ma kolegę. Nie przejąłem się tym bardzo bo zawsze mogłem odmówić. Po około miesiącu od korespondencji w końcu się odważyłem. Telefon w garść, bilet w rękę, myk do autobusu i jedziemy. Policzki czerwone, myśli nie zliczone, ale jadę. Wysiadam, idę na umówione miejsce. Czekam. Nic i nikogo nie ma. Wysyłam sms „Jestem, czekam jeszcze 5 minut”. Przychodzi odpowiedź "Już idę". Serce znowu zabiło. Chodzę spaceruję. Idzie! Płaszcz, czapeczka. Jak na starszego gościa przystało. Wymiana spojrzeń, uśmiech. To on. Pan Z (tak go nazwę). Przeprosił za spóźnienie. Zaprosił do siebie. Idziemy, czuję, że mnie obserwuje. Otwiera drzwi. Mieszkanie ładne, duże, sypialnia ze sporym łóżkiem. Zaprasza do salonu. Proponuje coś do picia. Biorę wódkę z colą. Po chwili mówił "przedstawiam Ci mojego kolegę". Bródka, siwy włos. Pan A. (tak go nazwę). Uścisk dłoni. Ogólnie spoko. Czułem się dobrze, ale jednak trema była. Rozmowa o tym, o tamtym. Luz. Pan Z. musiał gdzieś wyjść. Zostaliśmy sami. Siedziałem na wygodnej kanapie. Pan A. usiadł obok. Zaczął opowiadać o swoich podróżach. Było ciekawie. Nagle delikatnie mnie objął. Myślę sobie "oho", ale rozmawiamy dalej. Wnet przysunął mocniej do siebie, odwróciłem głowę w ...