Wlascicielka, vol 5: Wsrod zwierzat
Data: 06.05.2020,
Kategorie:
BDSM
Autor: Konrad Milewicz, Źródło: SexOpowiadania
Człowiek to zwierze stadne, a stado potrzebuje oparcia w hierarchii. Jest to bardzo wyraźne w ich zachowaniu. Co prawda odpowiada za nie w większości elektronika, to pozostają w nich prymitywne, mało już ludzkie i odrażające odruchy. Najniżej w niej, znajdują się kastraci, pieszczotliwie zwani przytulankami. To tutejszy odpowiednik samicy. Pięć pozbawionych stóp poniżej kostki i jakichkolwiek cech płciowych osobników, wyróżniających się na tle całości. Wychudzeni, niemal zagłodzeni, noszą krótkie włosy. Żyją w przerażeniu, zawsze skupieni przy sobie w gromadzie, obawiając się innych osobników.
Omega to podstawa hodowlana. Roczny pobyt w hodowli zmienia zwykłego osobnika w maszynę do zabijania przebraną za zwykłego człowieka. Najmocniejsza forma WarDog pod czaszką, elektroniczna obroża humancow pompująca nie prolaktynę, ale testosteron z sterydami do krwiobiegu, oraz żelazny rygor. Każdy kundel to kulturysta, nagi i gładki. Gdyby nie świadomość tego czym są, mogliby się podobać ze swoimi sześciopakami, grubymi łapami, szerokimi klatami i wiecznie sterczącymi fiutkami.
Dwa samce okrążają trójkę przytulanek skulonych pod ścianą niczym rekiny. W jednej chwili łapią jedną z nich za nogi i wyrywają spomiędzy ramion pozostałych. Kiedy się wierzga, krzycząc bezgłośnie, dostaje kopniaka w już posiniaczony brzuch. Pokornieje, nie mając większego wyjścia. Ustawia się na czworaka, w pozycji określanej wystawową. Ten, który kopał, wchodzi w niego od tyłu w kościsty zad, ...
... kopulują jak inne zwierzęta, chociaż my nazywamy to „na pieska”. Drugi podsuwa przytulance fiuta przed pysk, bierze go do środka niczym Aisza smoczek swojej butelki. Kołyszą nim gwałtownie w przód i w tył, między sobą w tym gwałcie. Oni są zadowoleni, ten w środku przyzwyczajony do swojej roli hodowlanej kurwy.
Dwójka innych kundli podejmuje wyzwanie małpiego gaju. Zespawana z rur, przez które leci wrzątek, i drutu kolczastego instalacja pnie się kilkanaście metrów w górę niczym drzewo. Na szczycie wisi frykas dla pierwszego. Kiedy będą w stanie już go dostać, ich ciała będą szorstkie, odporne na zranienia i uszkodzenia. Kolejne dwa bawią się psią łamigłówką. Przesuwanie ciężkich betonowych bloczków, gdzie najlżejszy to trzydzieści kilo w odpowiedni sposób też daje dostęp do nagrody. To ćwiczenie ma rozwijać siłę. Czwórka ostatnich wybrała ćwiczenie walki, obok gwałcenia przytulanek, ulubionej rozrywki psów. Uczą się różnych sposobów na powalenie i uszkodzenie rywala w mniej niż minutę, ale na sobie testują to w bezpieczny sposób.
Bezpieczeństwa i porządku pilnują bliźnięta beta, Luca i Romeo. Obaj masywni jak archaiczni zapaśnicy sumo z Japonii, ważąc po sto siedemdziesiąt kilogramów, równie gładcy jak swoi niżsi statusem koledzy, ale znacznie więksi. Oczywiste jest, że jeden cios łapy wystarczy, by przytulanka wylądowała w blenderze jako fragment kolejnego posiłku, a omega w ambulatorium, więc żaden z osobników niższego szczebla nie chce nawet próbować ich prowokować do ...