1. De Sade D. A. F. - Sto dwadziescia dni Sodomy frag


    Data: 10.05.2020, Kategorie: Tabu, Fetysz Masturbacja Autor: jarekss, Źródło: xHamster

    De Sade D. A. F. - Sto dwadziescia dni Sodomy fragment książki
    
    wymagacie tylko naturalności i prawdy, i właśnie z tej racji śmiem liczyć na wasze pochwały.
    
    Moja matka miała dwadzieścia pięć lat, gdy wydała mnie na świat, a byłam jej d**gim dzieckiem,
    
    miała bowiem jeszcze d**gą córkę, starszą ode mnie o sześć lat. Przyjście mej matki na
    
    świat nie było wydarzeniem znamienitym. Bardzo wcześnie została ona sierotą, a ponieważ
    
    jej rodzice mieszkali w Paryżu blisko rekolektantów, to gdy została sama bez środków do
    
    życia, ci dobrzy Ojcowie pozwolili jej żebrać o jałmużnę przed kościołem. A ponieważ była
    
    jeszcze dość młoda i świeża, szybko ich oczarowała i przeszła na pokoje, które wkrótce
    
    opuściła w ciąży. Właśnie podobnym przygodom moja siostra zawdzięczała przyjście na
    
    świat, a jest więcej niż prawdopodobne, że i moje narodziny miały tę samą przyczynę.
    
    Tymczasem dobrzy Ojcowie, zadowoleni z uległości matki, widząc, jakie owoce przynosi ona
    
    klasztorowi, wynagrodzili jej pracę, przyznając pensję za ustawianie krzeseł w kościele, ale
    
    stanowiska tego nie uzyskała wcześniej, zanim za zgodą swych przełożonych nie poślubiła
    
    nosi-wody, który moją siostrę i mnie bez najmniejszej odrazy natychmiast zaadoptował.
    
    Urodzona w kościele, mieszkałam, by tak rzec, raczej tam niż w naszym domu. Pomagałam
    
    matce ustawiać krzesła, pomagałam zakrystianom w ich rozmaitych czynnościach,
    
    służyłabym do mszy w razie potrzeby, choć miałam dopiero pięć lat. ...
    ... Pewnego dnia, gdy
    
    wróciłam od mych zbożnych zajęć, siostra spytała, czy nie spotkałam jeszcze Ojca
    
    Wawrzyńca... „Nie - odparłam. - Wiem, że on czeka na ciebie - powiedziała. - Chce ci
    
    pokazać coś, co mnie już pokazał. Nie bój się, obejrzyj bez obaw, on cię nie dotknie, ale
    
    pokaże ci coś bardzo zabawnego, a jeśli pozwolisz mu na to, sowicie cię wynagrodzi. Ponad
    
    piętnastu dziewczętom z okolicy już pokazywał. To cała jego przyjemność i wszystkim nam
    
    dał jakiś prezent”. Wyobrażacie sobie, panowie, że nie tylko należało nie uciekać przed
    
    Ojcem Wawrzyńcem, ale wręcz go odszukać. Wstydliwość silnie przemawia, gdy ma się tyle
    
    lat, ile ja wówczas. Czy jednak jej milczenie, gdy wychodzimy z łona natury, nie jest pewnym
    
    dowodem, że to sztuczne uczucie znacznie mniej zależy od tej pierwszej matki niż od
    
    wychowania? Pognałam natychmiast do kościoła i gdy przebiegłam małe podwórze,
    
    znajdujące się między wejściem do kościoła od strony klasztoru i klasztorem, spotkałam się
    
    twarzą w twarz z Ojcem Wawrzyńcem. Był to zakonnik w wieku około czterdziestu lat, o
    
    bardzo ładnych rysach twarzy. Zatrzymał mnie. „Dokąd idziesz, Fran9on? - spytał. - Ustawić krzesła,
    
    Ojcze. -Dobrze, dobrze, twoja matka je ustawi. Chodź, chodź do gabinetu - rzekł cią-
    
    gnąc mnie do znajdującego się tam ciasnego pokoiku. - Pokażę ci coś, czego nigdy nie
    
    widziałaś”. Weszłam, on zamknął za nami drzwi i ustawił mnie przed sobą. „Trzymaj,
    
    Franęon - powiedział, wyciągając ze spodni ...
«123»