1. Peruwiański sen


    Data: 28.05.2020, Autor: Dom, Źródło: Lol24

    Oplatała moją męskość jędrnymi udami. Poruszała ciałem zaciskając dorodnego fiuta. Jej cipka doskonale pulsowała w rytmie moich pchnięć. Odgarnąłem jej rude loki tonąc w fantastycznych zmysłowych źrenicach. Były niczym rozświetlone rdzawym błękitem, wieczorne niebo, ukazujące tajemnice czarnych otchłani galaktyk, z migoczącym gdzieniegdzie ornamentem gwiazd. Gdyby nie nieznośna porowatość świętego kamienia, szorowałbym jej ciałem po całej połaci rozgrzanego gorącym słońcem głazu, na której spoczywała złota tarcza z misternym wizerunkiem boga słońca.
    
    Odwróciła się eksponując na plecach, wyraźny odcisk zdobionego oręża. Wypięła kształtną pupę pokrytą kroplami potu. Przyklęknąłem by pieścić zmysły widokiem rozchylonych, soczystych płatków, ociekających zmysłowym, aromatycznym sokiem. Woń kobiecości spowodowała, że zatopiłem usta, plądrując namiętnie jej różową cipkę. Poruszałem przy tym jedynym odzieniem w postaci złotego pióropusza z wydatnymi, bordowymi piórami. Boskie słońce paliło niemiłosiernie.
    
    Leżała na monumencie całkiem naga, wypinając zgrabne pośladki, które całowałem, co chwilę przystając na nabrzmiałym, spragnionym pieszczot guziczku. Lekka tkanina jej sukienki, szybowała porwana nagłym podmuchem zbawiennego wiatru, w kierunku odległych gór.
    
    Prężyła się, eksponując doskonałe, młode ciało. Krzyczała radośnie, kiedy całując, jednocześnie wkładałem palec i obracałem nim wewnątrz mokrej, zmysłowej kobiecości. Bogowie z pewnością słyszeli składany z ...
    ... namaszczeniem niesforny jęk rozkoszy, intensywnie przeżywanej na niedostępnym szczycie Patallaquta.
    
    Silnymi dłońmi pochwyciłem grubego fiuta i wcisnąłem w pulsującą, soczystą muszelkę. Krągłe, dorodne jądra, błyszczały w słońcu, nieprzyzwoicie połyskując. Napięła wejście do pochwy i mocniej rozchyliła smukłe uda, by opleść łapczywie falliczny kształt. Kręciłem leniwie, by za chwilę z nieskrywaną satysfakcją włożyć głębiej, nabrzmiały dowód podniecenia. Wiedziałem, że uwielbia ten rytuał. Gdy dociskałem silnymi palcami, jednocześnie wpychając całą główkę, jęknęła z rozkoszy, miarowo poruszając miednicą.
    
    - O tak, pieprz, mocno... – wzdychała w hipnotycznym transie.
    
    Napinając cipkę, wysuwała dorodne berło, abym powtórnie, docisnął intensywnie, jednocześnie powodując, że znika całe, w czeluściach różowej, cudownie dolegającej szparki. Po kolejnym pchnięciu wytrysnęła błyszczącymi kropelkami moczu. Wiedziałem już, że przyszłoroczne zbiory będą niezwykle udane. Dla wieśniaków było to niczym zbawienny deszcz, po dokuczliwej suszy. Chodź raz powinni mi podziękować tak doskonałej liturgii składanej w najodleglejszym zakątku stromych gór.
    
    Na chwilę zastygła, pochylając głowę, a tym samym odsłaniając zmysłowy kark. Pocałowałem namiętnie, przeciągając pieszczotę. Rozchylone szeroko uda wciąż drżały, skrywając równocześnie moją męskość. Objąłem silnym ramieniem w pasie i obróciłem przodem, usadzając pupę z powrotem na rozpalonej słońcem powierzchni tarczy. Uniosłem delikatny podbródek i ...
«123»