1. Lubierzne koleżanki


    Data: 19.06.2020, Kategorie: Sex grupowy Autor: anonim, Źródło: Fikumiku

    Ofert biur podróży teraz nie brakuje. Właściwie możesz pojechać dokąd tylko ci się zamarzy. Ale żeby dobrze zamarzyć, trzeba mieć duże pieniądze. A na to nie stać przeciętnej nauczycielki - takiej, jak ja. No więc żadne Karaiby nie wchodziły w grę, a wczasy pod gruszą za bardzo mnie nie pociągały. Słowem przez parę miesięcy szukałam jakiejś sensownej oferty, l wreszcie znalazłam. To było mniej więcej tak: „Tydzień w zamku na Śląsku. Pełne wyżywienie. Miła obsługa." Obsługa rzeczywiście była miła. Ale o tym później. Na razie wystarczy, że załapałam się na to. Na dodatek namówiłam koleżankę. Swoją drogą to też był niezły numer. Poznałam ją całkiem przypadkiem, kiedy robiłyśmy zakupy w małym sklepiku na naszym osiedlu. No i jakoś tak się zaczęło. Gadu gadu i wreszcie wylądować u niej. Acha, trzeba dodać, że obie jesteśmy rozwódkami. Ja to wiem dlaczego zostawiłam chłopa, ale ona? Zrozumiałam to szybko. Wypiłyśmy parę drinków i zaczęła się do mnie dobierać. Na początku byłam trochę przestraszona, ale w końcu to nie było takie straszne. Tym bardziej, że nie była ani nachalna, ani szczególnie wyrafinowana. Trochę żeśmy się całowały i trochę pieściła moje cycki. Nawet było przyjemnie, tylko cały czas sobie myślałam co będzie jutro, kiedy znowu spotkamy się w osiedlowym sklepiku... Nie miałam racji. Było zupełnie normalnie. l jakoś się zaprzyjaźniłyśmy, chociaż znajomość była zawsze podszyta elementem erotyzmu, l co w końcu z tego... Tak więc pojechałyśmy razem. Wystrojone jak ...
    ... cholera. Zwłaszcza jeśli chodzi o bieliznę. Swoją drogą nie wiedziałam po co to robię. Przeczucie czy co? Pociąg przyjeżdżał dość późno, ale na dworcu czekał samochód. Nawet nie pamiętam marki. Ważne, że w dziesięć minut byłyśmy na miejscu. Przed nami rysowała się jakaś dziwaczna, pseudo-gotycka budowla. Trochę się wstrząsnęłam. Coś mi się skojarzyło z hrabią Dracufą. Ale wnętrze było zdecydowanie bardziej przyjazne. Zwłaszcza recepcjonista. Wcale, wcale... W pokoju było gorąco, więc szybko zdjęłyśmy z siebie wszystkie szatki. Moja koleżanka skorzystała oczywiście z okazji i zaczęła się do mnie dobierać. Nawet się nie opierałam, tylko trochę czułam się zażenowana, że może po całym dniu nieładnie pachnę. Ale jej to wyraźnie nie przeszkadzało. Jej język ześlizgiwał się coraz niżej i niżej, by wreszcie sięgnąć między nogi. Otworzyłam się zupełnie, a jej świdrujący język prowadził mnie do orgazmu. Pomyślałam, że mimo wszystko wolałabym dobrego fiuta. l wtedy stał się cud... Ledwo wypowiedziałam życzenie już zostało zrealizowane. Może tak to bywa w starych zamkach? W każdym razie w tym tak. Otworzyły się drzwi. A w nich stał nasz recepcjonista. Krótko ostrzyżony, w białym podkoszulku na ramiączkach. Taki symbol seksu... Na dodatek wcale nie zażenowany sytuacją. - Pozwoliłem sobie przyjść, żeby sprawdzić, czy niczego paniom nie brakuje... Czy muszę wam mówić, że przestałam zajmować się koleżanką? Ona zresztą też. Rzuciłyśmy się na chłopaka jak harpie. Ściągnęłyśmy mu spodnie i majtki z ...
«123»