1. Najemnik cz. 18


    Data: 01.08.2020, Autor: Szarik, Źródło: Lol24

    ... „stosunek” pracy, wydawał się przy tym rajem na ziemi. Swoim zwyczajem zacząłem postrzegać jednak w niej kobietę, szukać i zgłębiać aspekty atrakcyjności. Dawała mi ku temu sposobność, systematycznie sięgając jakieś drobiazgi z górnej półki. Pod granatowym materiałem dopasowanych spodni odznaczały się wyraźną koronką skąpe majtki. Kobiecość skryta pod pancerzem. Zakamuflowana indywidualność w świecie klonów. Poznawszy ich krój, zacząłem się zastanawiać nad kolorem. Banalne rozważania są najlepsze na wypełnienie czasu, bo lektura pośpiesznie kupionej gazety, w dobie zalewu negatywnych wiadomości, przytłacza. Dwa, góra trzy artykuły i człowiek ma po prostu dość. Obiektywizmu zero. Długie studiowanie tematu, przy wykorzystaniu różnych źródeł daje dopiero cień szansy naprawdę, a na to nie ma ochoty zupełnie. W końcu los się do mnie uśmiechnął, i spod przymkniętych powiek dostrzegłem skrawek turkusowej koronki. Plan zrealizowano. Uśmiech zagościł na ustach, pozwalając na zapadnięcie w błogą drzemkę. Sen okazał się całkiem barwy. Rzeczona brunetka, leżąca nago w pościeli. Bladoróżowe brodawki kształtnych młodych piersi sterczały zadziornie. Jej ręce wędrujące po całym ciele, by spocząć na gładko wydepilowanym łonie. Szeroko rozwarte nogi, otwierające drogę do nabrzmiałych, ociekających sokami płatków. Właśnie tam gdzie paluszek trąca niezaspokojoną kuleczkę łechtaczki. Palce drobnej dłoni wnikają kolejno. Jeden, drugi, trzeci już z trudem znajduje miejsce. Błyszczą wilgocią. ...
    ... Wędrują teraz do ust, smakuje je. Intensywne tarcie doprowadza ją na szczyt. Wygina się w łuk. Nie może powstrzymać jęku. Widzę swoją dłoń, która wprowadza cały palec w jej wnętrze, zagina go ku górze i wyciąga bezlitośnie traktując rozpalony skarb swym dotykiem. Wchłaniam słodki zapach, licząc, że po chwili przyjdzie ubrana i naga równocześnie. Sukienka skrywa jej ciało, zdradzając równocześnie sekrety jej piersi, dając dostęp do pokładów wilgoci.
    
    - Dzień dobry. Pana bilet poproszę – głos konduktora przerwał słodkie senne marzenia. Tylko spodnie stały się zdecydowanie zbyt ciasne od tych urojeń.
    
    - Proszę – odpowiedziałem podając mu papier.
    
    Marzenie nie wróciło już niestety. Towarzyszka mojej podróży, w imię lepszej sprawy, męczyła modny komunikator w swoim telefonie. Dotarł do mnie smutny fakt. Ludzie ze sobą w pociągu już prawie nie rozmawiają. Siedzą wpatrzeni w ekrany swych smartfonów, komputerów i milczą. Nawet tak znamienny objaw „godziny ósmej”, o której masowo zaczynały dzwonić telefony zanikł. Cisza i stukot kół, tylko to.
    
    Spotkanie dało mi możliwość podziwiania architektury stołecznych wieżowców. Naprawdę je lubię. Może to efekt wpływu codziennej dla mnie, lokalnej, niskopiennej zabudowy, ale podobają mi się. Nie myślę wtedy o ludziach w nich stłoczonych, ale cieszę się, próbując odczytać myśl architekta, choćby najbardziej niedorzeczną. Strzeliste, sięgające wysoko i lśniące. Tak silnie oderwane od szarości poniżej. Stałem wpatrzony w panoramę rozciągającą ...