1. Najemnik cz. 18


    Data: 01.08.2020, Autor: Szarik, Źródło: Lol24

    ... się z sali konferencyjnej, gdy weszła ona. Kolejna osoba, która dziś przykuła mój wzrok. Farbowana, niewysoka blondynka w króciutkiej spódniczce zupełnie nie przystającej do powagi spotkania. I jak tu zachować powagę i koncentrację. Ma słabość wyłazi wszystkimi porami skóry. Ma mnie na widelcu, a tak daleko jej do perfekcyjnej, seksownej elegancji pani Dominiki, nie wspominając o radosnym pięknie Tośki. Starałem się, naprawdę się starałem utrzymywać z nią kontakt wzrokowy. Ignorować jej pozostałe przymioty. Ale nie udało się. Wzrok w każdym możliwym momencie uciekał w stronę złączenia jej ud. Szklany stół nie ułatwiał zachowania koncentracji. To już zupełnie pokonał mnie widok koronki cielistych majtek. Jak tu prowadzić rozmowy? Czyżby moja niechlubna sława dotarła tutaj przede mną? Moja słabość do kobiecych sztuczek i wdzięków? O losie ciężki, nieludzki. Pani Dominika zapewne nie była świadoma na jak ciężką lekcję mnie wysyła. Jednak mam takie przedziwne szczęście, że zazwyczaj mnie nie chcą tam gdzie ja chcę. Chciałem się dostać, choć na małą chwilę między te uda, lecz ton głosu, sposób odpowiedzi mówiły, że to się jednak nie uda. Los czuwa nade mną, kusząc lecz nie pozwalając do końca zbłądzić. Rozmowy okazały się trudniejsze niż przypuszczałem, nie tylko ze względu na czynniki dekoncentrujące, ale z czysto merytorycznego punktu widzenia. Współpracujemy – ok, mamy wspólny cel – ok, przekonaj nas jednak, że mamy przedstawić projekt do akceptacji inwestorów, tak aby to nam ...
    ... zlecili jego wykonanie. Potrzebowałem chwilę do namysłu. Przerwa i dalekie spojrzenie na panoramę miasta i moje ulubione wieżowce, chyba przyniosły to czego oczekiwałem. Projekt w początkowej fazie nie wymaga wsparcia wyżej, ani specjalnego finansowania. Możemy go uruchomić własnymi siłami, a przedstawić dalej, gdy będzie już przynosił konkretne efekty. Tak, to była myśl. „Cielista” przyjęła to chłodno, bez entuazjazmu. Wygłosiła kolejny monolog i pozostawiła mnie w próżni. Nie był to jednak zmarnowany czas. Decyzje podejmowane szybko, w stresie, są dobre gdy gaszą pożar, a ja ciągle muszę się uczyć pokory i cierpliwości.
    
    Zaduma towarzyszyła mi całą drogę powrotną. Nie była w stanie jej przerwać nawet starsza zakonnica, gadająca gdzieś za plecami radośnie przez telefon, umawiająca się na spotkanie, z entuzjazmem nastolatki przed pierwszą randką. A za towarzyszkę znów miałem kobietę pochłoniętą przez internet. Krótkie „dzień dobry” i koniec konwersacji. Ludzie cienie.
    
    Niepokój wzrósł dopiero gdy zbliżałem się do drzwi. Bałem się widoku Tośki zalanej łzami, Dominiki mrocznej niczym chmura gradowa, przemykającej w tle pani Krystyny. Wszędzie tyle kobiet. Każda różna, każda spragniona uczuć i atencji, a tak różne w sposobie ich zaspokojenia. Cisza przetykana delikatną nastrojową muzyką. Moje panie przy stole z zapaloną świecą, czekające na mnie.
    
    - Jesteś wreszcie – jak zwykle zaczęła pani Dominika, w czasie gdy Tośka radośnie rzuciła mi się na szyję, całując mocno.
    
    - ...