1. Seks w parku


    Data: 08.08.2020, Kategorie: Sex grupowy Autor: anonim, Źródło: Fikumiku

    ... nic... Ja nie wytrzymałem, wokół nie było nikogo, zieleń parku zasłaniała nas skutecznie od oczu wszelkich nieproszonych goci - rozpiąłem rozporek i wyjąłem "ptaszka" na "wiatło dzienne", w rewanżu... Był tak duży, że aż sam byłem zdziwiony. Dziewczęta spojrzały na mnie z zaciekawieniem, ale i z trudnym do ukrycia zadowoleniem i zaintrygowaniem. Odniosłem wrażenie, że czekały na to, zwłaszcza ta, która obdarzyła mnie widokiem swojej pięknej siusi... Teraz już mogłem przyglądać się do woli - ona przyglądając się na mnie, eksponowała swoją siusię coraz bardziej. Rozchyliła kolanka tak bardzo jak to tylko było możliwe, siusia była przepięknie rozchylona, musiała być bardzo wilgotna. Zacząłem się masturbować - ona też pieciła siusię, koleżanka natomiast przyglądała się wszystkiemu z pozytywnym zainteresowaniem, co mnie bardzo podniecało. Po chwili miałem wytrysk, psiknęło chyba ze dwa metry, prawie na moje koleżanki... Podeszły do mnie teraz obydwie. Moja towarzyszka wzięła delikatnie mojego ptaszka do ust... Czułem, że zaraz będzie drugi wytrysk, a koleżanka zsunęła nieco swoje majtki i zaczęła piecić swoją łechtaczkę. Dotknąłem jedną ręką jej uda i poladka... Westchnęła - moje pieszczoty zostały zaaprobowane. Drugą ręką ...
    ... gładziłem włosy Kasi - tak ją w mylach nazwałem. Dotykałem również jej młodych, jędrnych piersi, w końcu, będąc już bliskim drugiego wytrysku, wyjąłem ptaszka z jej ust, a ją samą starałem się podnieć z "kucek". Wyczuła o co mi chodzi, wstała, po czym usiadła na moich udach... Byłem tak podniecony, że było mi wszystko jedno, czy nas kto zobaczy, czy też nie, nawet policja by mnie wtedy nie wystraszyła... Ptaszek wsunął się w siusię... Rozpoczął się tak szaleńczy stosunek, jakiego sobie wczeniej nawet nie wyobrażałem !!! Dosłownie obydwoje skakalimy! Koleżanka stała obok i szczytowała... Nagle... - trzy orgazmy na raz !!! Z piskiem i krzykiem. Chyba się wszyscy przestraszylimy tego hałasu, na szczęcie nikt jednak nie nadszedł. Bez słowa przeprosiłem moje koleżanki i podziękowałem. One mruknęły co na kształt, że nic się przecież nie stało, a tak w ogóle, że bardzo się cieszą. Poszlimy razem do głównej ulicy i wsiedlimy w autobus. Nie był to autobus do mnie do domu, do nich też nie... Siedziały na siedzeniu naprzeciwko mnie. Czułem, że ptaszek znowu ronie... Wyjąłem go. Zobaczyłem piękną, wilgotną, rozchyloną siusię, z której wypływało jeszcze moje nasienie... Ludzi w autobusie prawie nie było. Jak mylicie, co się dalej stało? 
«12»