1. Szkło, cz. 1


    Data: 23.08.2020, Autor: JakKamyk, Źródło: Lol24

    ***
    
    „Boże, to się dzieje, to naprawdę się dzieje…” – powtarzałam te słowa w głowie jak mantrę, kiedy całował moją szyję. Wplotłam dłonie w jego włosy i myślami wróciłam do zdarzeń sprzed kilku lat. Przed oczyma stanęły mi obrazy ze szkoły średniej, kiedy wypatrywałam Adama na korytarzu podczas każdej przerwy. Wiedział, że mi się podoba, ale nigdy nie odważyłam się powiedzieć mu tego wprost. Uśmiechnęłam się lekko na to wspomnienie. Potem były wspólne ogniska i Iza, która podczas jednego z nich całkowicie zawojowała serce chłopaka roztrzaskując przy okazji moje. Byli nierozłączni aż do dnia, w którym oznajmiła, że dusi ją nasza małomiasteczkowa codzienność i wyjeżdża na podbój stolicy. Adam pojechał za nią, ale po kilku dniach wrócił, smutny, milczący. Całe noce przesiadywał w jedynej knajpie w okolicy, w której dorabiałam jako kelnerka. Podczas jednej z takich nocy zaczepił mnie, dobrze nam się rozmawiało i pogaduchy przenieśliśmy na popołudnia, weekendowe ranki. Nietrudno było zauważyć jak zakochana w nim jestem. Widzieli to wszyscy z Adamem włącznie. On jednak nie robił nic, żeby wyjść poza przyjaźń. Byłam cierpliwa, ale na ostatnim spacerze coś we mnie pękło i po raz pierwszy w życiu nie stchórzyłam. A teraz jestem tutaj, w jego pokoju. Adam całuje mój brzuch, a ja czuję, że spełnia się moje największe marzenie. Tyle razy układałam sobie możliwie najlepszą wersję tego związku, co było uzależniające i pomagało przetrwać trudne chwile, ale nic nie równa się z jego ...
    ... ustami na mojej skórze. Jest idealnie.
    
    - Pocałuj mnie – szepcę.
    
    Przez sekundę czuję jak ciało Adama napina się jak struna. Jego wargi znowu lądują na mojej szyi.
    
    - W usta – dopowiadam, a potem uśmiecham się z rozczuleniem na jego gapowatość. „Kto pomyślałby, że Adam w łóżku bywa słodko nieporadny?” – przemyka mi przez głowę.
    
    Chłopak błądzi wzrokiem po całym pokoju, ale ani razu nie patrzy na mnie. „Coś jest nie tak” – czuję w żołądku supeł. Spoglądam na ukochaną twarz, ale nie mogę dostrzec wyrazu jego oczu, bo skrywa je za burzą kręconych blond włosów. Jeszcze mam nadzieję, jeszcze z tyłu głowy tlą się myśli, że coś sobie ubzdurałam. „To przecież mój Adam” – staram się uspokoić, ale napięcie zdaje się wzrastać. Już drugi raz w ciągu dwudziestu czterech godzin nie tchórzę.
    
    - Popatrz na mnie – mówię cicho, spokojnie. Mnie samą zdumiewa spokój, jakim emanuję przy chaosie, który mam w środku.
    
    Ociąga się, a, kiedy w końcu jego wzrok pada na moją twarz, ja już wiem. Patrzy na mnie, a w jego oczach widzę przymus. I w jednej szalonej chwili dociera do mnie, że wcale nie jestem w miejscu, w którym teraz powinnam być, że nie jest idealnie. Nie dla niego.
    
    - Sorry Marta – mówi równie cicho.
    
    - Ale… nie rozumiem – mój głos lekko drży.
    
    - Jesteś… jesteś świetną kumpelą. Myślałem, że to dobry wstęp do czegoś. Zawsze wiedziałem, że ci się podobam. Iza mnie zostawiła, ty byłaś blisko, taka serdeczna, radosna. Ale… masz specyficzną urodę… – zawahał się jakby szukał ...
«12»