Mafia
Data: 13.08.2018,
Kategorie:
Klasycznie
Autor: Jacek ze sterczącym, Źródło: Fikumiku
... przemocy, by osiągnąć swój cel. Będzie tak, jak postanowi pan Fernazzi. Don Markano wiedział, jaki syn Fabrizia Mannare jest porywczy, dlatego wolał przypomnieć mu o panujących wśród członków cosa nostry zasadach, żeby chłopak przypadkiem nie próbował odebrać Fernazziemu owego feralnego targowiska zabijając go. Robiąc to bez uzgodnienia tego z radą, skazałby siebie samego na śmierć. - Z tym człowiekiem nie da się dogadać! – krzyknął młody Mannare. – już postanowił, że nie zrezygnuje z tego terenu, mimo, że powinien należeć do mnie! - Owszem, nie zrezygnuję – przerwał mu twardo pan Fernazzi. - Możesz sobie wsadzić w dupę swój upór, Fernazzi – powiedział wściekły Mannare, patrząc pewnym siebie spojrzeniem wprost w jego oczy. – Między nami jest teraz wojna! Zobaczysz, że nie warto było ze mną zadzierać. – Mówiąc to, Mannare zaczął wycofywać się powoli w kierunku drzwi. - Zaczekaj, Dante, chciałem potem z tobą omówić sprawę familii z Belmonte Mezzagno… - próbował go zatrzymać don Markano. - Przepraszam, don Markano, omówimy to kiedy indziej. Nie będę siedział z tym człowiekiem w jednym pomieszczeniu. Myślę, że Palermo jest za małe dla nas dwóch. – Mówiąc to, wyszedł, trzaskając drzwiami. Po chwili wszedł muskularny człowiek z ochrony dona Markano by spytać, czy wypuścić młodzieńca, który szarpał się przy drzwiach wyjściowych z willi z trójką równie muskularnych ochroniarzy. - Puśćcie go. – Rozkazał Markano. Ochroniarz skinął głową i zniknął za drzwiami. Paolo Fernazzi patrzył ...
... złowrogo przez przymrużone powieki na drzwi, którymi opuścił pomieszczenie Mannare, i myślał, jak go zaatakować. Don Markano, widząc to, rzekł: - Paolo, drogi przyjacielu, mam nadzieję, że nie bierzesz na poważnie tych jego gróźb. Jest jeszcze młody, nie umie się pohamować, ale sądzę, że jak ochłonie to odpuści. Nie podejmuj pochopnych decyzji, nie chcemy mieć wojen w naszym kręgu. Oszczędź go przez wzgląd na jego ojca, Fabrizia, niech spoczywa w pokoju. Fabrizio Mannare był bardziej ugodowy od swego syna, lecz jako że rewir jego i Fernazziego były bardzo blisko siebie, również często za życia miewał z nim potyczki. Paolo nie widział powodu, dla którego miałby cokolwiek robić przez wzgląd na tego człowieka, który i tak nie żyje. - Don Markano, czy mam czekać, aż ten narwaniec mnie zabije? Mnie lub kogoś z mojej rodziny? Dopiero potem mam go uspokoić, jak już będzie za późno? Myślę, że powinienem z nim coś zrobić od razu. - Zostawiam tą decyzję tobie, Paolo. Zrób, co uznasz za stosowne. - Dziękuję, don Markano – Powiedział Fernazzi, skłaniając się w jego stronę. Następnie usiadł, wypił ze swej szklanki wino do dna, zaciągnął się mocno cygarem, i cała rada zabrała się do omawiania reszty interesów. * * * Droga powrotna do Ciaculli, gdzie znajdował się dom Paola Fernazziego, nie zajęła długo, mimo, iż kazał on kierowcy jechać okrężną trasą, omijając via Ciaculli. Bał się jechać główną trasą, gdyż podejrzewał, że Dante Mannare w przypływie złości może nie chcieć czekać z atakiem na ...