1. Marta i zakonnik


    Data: 05.09.2018, Autor: Historyczka, Źródło: Lol24

    W naszej szkole lekcję religii zaczął prowadzić młodziutki zakonnik. Miał ciekawe imię - Nepomucen. Był przystojny, szczupły i bardzo nieśmiały. Czerwienił się, gdy patrzył na mnie. Zauważyłam, że obserwował mnie nieustannie. A ja lubiłam inicjować z nim rozmowy. Był niezwykle oczytany i miał wyważone, mądre sądy. Wyczuwałam u niego nieprzeciętną inteligencję. Przyznaję, uwielbiam go prowokować... A to nachylam się przy nim przy byle pretekście, żeby mógł zajrzeć mi w dekolt. A to proszę go, żeby mi zapiął naszyjnik - odchylam włosy... nadstawiam szyję... wyobrażam sobie jak działa zapach moich intensywnych perfum - i już czuję jak mu drżą ręce... i głos.
    
    Kiedy szliśmy przez park, przez pagórek, zawiał nagle mocny wiatr. Miałam na sobie, co prawda, raczej długą spódnicę, ale bardzo szeroką i jakże bardzo zwiewną! Na wietrze moja spódnica wręcz zatańczyła, podfruwając wysoko! Nemo - bo tak sobie na niego mówiłam - zobaczył niewątpliwie moje nogi w pełnej krasie, a może nawet koronkowe zakończenia moich pończoch. Oczywiście udałam potwornie zawstydzoną. Pisnęłam! udając panikę - trzymałam się za spódnicę. Tymczasem prawdziwie zawstydzony był Nepomucen, poczerwieniał, nie mógł wykrztusić z siebie słowa.
    
    -Ojej... widzi ojciec, jak to źle być kobietą... ciągle jest się narażoną na takie sytuacje... A można sobie wyobrazić jak niewybrednie komentowaliby to jacyś ordynarni mężczyźni...
    
    Nepomucen czerwinił się jeszcze bardziej, ale po jego minie dało się wyczytać, jak ...
    ... bardzo chciałby ode mnie usłyszeć, co by mowili tacy mężczyźni. Więc brnęłam dalej.
    
    -Kiedyś właśnie w parku wiatr zadarł mi spódnicę do góry. Akurat siedziało sobie trzech panów i popijało alkohol. Ależ spotkały mnie wtedy wulgarne zaczepki. "Ależ podniecające by bylo, gdybym mu teraz powiedziała jak się wyrażali... - Cipo... kurwo... szkoda, że tego nie mogę mu powtórzyć..."
    
    -Dopadli mnie... sami zadarli mi spódnicę... ależ ja się wtedy bałam...
    
    Pytające spojrzenie Nemo prześwidrowało mnie na wskroś.
    
    -Nie nie... na szczęście mnie nie zgwałcili... Ale byli blisko... brutalni... Wytarmosili mnie ostro.
    
    -Co ich powstrzymało? - wydukał zakonnik.
    
    -Opierałam się... ale sama nie obroniłabym się. Jestem zbyt słabą kobietką... Na szczęście nadeszli jacyś ludzie...
    
    Nepomucenowi musiał w głowie zrodzić się obraz jak leżę w parku w poszarpanym ubraniu... z podciągniętą spódnicą... Czułam że się podniecił.
    
    Chodząc do kościoła - polowałam na to, żeby się wyspowiadać właśnie u Nemo. Wreszcie nadarzyła się taka okazja.
    
    - Proszę księdza... zgrzeszyłam... tak bardzo wstydzę się o tym mówić... przespałam się z mężczyzną... właściwie młodym chłopcem...
    
    Wyobrażałam sobie, jakie napięcie wywoła w nim moje wyznanie. Słyszałam jak sapie. Pokasłuje ze zdenerwowania. Wreszcie wydusza z siebie:
    
    -Jak do tego doszło...?
    
    Udawałam, że się bardzo krępuję, że nie chcę o tym mówić, ale w głębi duszy miałam wręcz ochotę opisać ze szczegółami jak ten gówniarz mnie przeleciał. Jak ...
«12»