Marta i zakonnik
Data: 05.09.2018,
Autor: Historyczka, Źródło: Lol24
... ostro mnie wypieprzył...
-Proszę księdza... poszłam z nim na randkę... i to wtedy zgrzeszyłam...
Dopytywana przez Nemo - mówię więcej:
-Oczywiście broniłam się... opierałam... ale najwyraźniej dość słabo... Dlatego mnie posiadł...
-Zniewolił cię?
-Tak... był silniejszy... jestem tylko słabą kobietą... zadarł mi spódnicę do góry... nie udało mi się uchronić przed stosunkiem... mimo, że błagałam go, żeby mi tego nie robił...
Domyślałam się, że obrazowe wyznanie - "zadarł mi spódnicę", słowa: "stosunek", "błagałam go" - zrobią na młodym klesze piorunujące wrażenie. Wręcz miałam wrażenie, że wsuwa rękę pod sutannę. Niewątpliwie chciał, pragnął wręcz, zadać mi kolejne pytania, ale albo nie wiedział jak, albo nie miał dość odwagi. Zastanawiałam się, jak to dalej ciągnąć? Bo potwornie mnie to podniecało.
-Muszę wyznać, ojcze duchowny, że... to moja wina... Nie powinnam przychodzić na randkę tak wystrojona... Byłam w krótkiej minispódniczce... W dodatku obcisłej... Podobnie obcisła była moja bluzeczka... i do tego z dużym dekoltem... W dodatku, nie powinnam się zgodzić iść do niego...
W tym momencie klecha bez wątpienia zastanawiał się, czy miałam na sobie stanik i... ...
... majtki...
-Ależ córko... przecież mówiłaś, że nie dałaś mu przyzwolenia?!
-Nie dałam... oczywiście, że nie dałam... - a pomyślałam sobie - ale dupy mu dałam...
-A może córko, prowokowałaś go jeszcze w jakiś sposób?
-Tego się obawiam... za dużo mu pozwoliłam... całowałam się z nim już na pierwszej randce... zapewne zbyt mało stanowczo protestowałam, gdy wpychał ręce mi pod bluzkę... i pod spódnicę...
Kolejna sytuacja zdarzyła się na wiosnę, gdy moja klasa jechała do Częstochowy, pomodlić się o udaną maturę. Wieczorem byliśmy w teatrze. Siedziałam obok Nemo. Oczywiście miałam wytworną kreację wieczorową. Długą obcisłą spódnicę, z wielkim rozporkiem. Bluzeczka, lśniąca, prześwitywała - dyskretnie ukazując koronkowy stanik. Skromny dekolt i tak robił swoje - delikatnie widać było rowek między moimi piersiami. Perfumy wybrałam najbardziej kuszące. Słyszałam jak nieśmiały zakonnik przełykał ślinę.
W pewnym momencie na scenie rozległ się grzmot. Udałam wielkie przestraszenie i odruchowo chwyciłam Nemo za rękę. Ścisnął ją i do końca spektaklu nie puścił...
Ten uścisk dłoni młodego zakonnika, był dla mnie bardziej erotycznym doznaniem niż ostry seks z wyrafinowanym kochankiem...