1. Tylko środy, cz. 3


    Data: 23.09.2018, Autor: JakKamyk, Źródło: Lol24

    ... marzenia, które skrycie ma każda dziewczyna. I jak głupi musiałem być myśląc, że obudzę ją z tego letargu, ona nigdy w nim nie była. Ba, była świadoma swojej seksualności bardziej niż przypuszczałem. Nie była dziewczynką, była bardzo mocno zranioną kobietą. I jak widać ludzie nie pozwalają jej zagoić ran.
    
    A teraz na jej policzku nie pojawiła się ani jedna łza. Cisza, jaka zapadła w kuchni była przygniatająca. Nie musiała płakać, żebym poczuł to wszystko, co zatruwa ją w środku. Nie udawała jak zwykle silnej.
    
    - Idę spać. Dobranoc – wyminęła mnie i wyszła. Po prostu.
    
    Zostawiła mnie z wielkim bólem. Nad moją naiwnością, ale przede wszystkim nad tym, jak bardzo ona skrycie cierpi.
    
    Następne dni były do siebie podobne. Unikaliśmy się. W międzyczasie dowiedziałem się, dlaczego Lejek utykał na jedną łapę – jakiś skurwysyn postanowił wyrwać mu pazurki. Gdybym dorwał tego zwyrola, sam powyrywałbym mu wszystkie. Kilka razy zobaczyłem Nat w ręczniku jak przemyka z łazienki do swojego pokoju i utwierdziłem się w przekonaniu, że dla mnie to nie była zabawa. Musiałem rozładować jakoś napięcie i złość, które rosły we mnie z zastraszającą siłą. Znowu dałem się obić, zanim wygrałem. Do domu wszedłem po cichu, ale z powodu braku światła potknąłem się o Lejka. Upodobał sobie legowisko obok butów Nat. Słyszałem jej kroki. Obudziłem ją. Miałem wszystkiego dosyć. Z hukiem opadłem na kanapę. Drzwi do jej pokoju otworzyły się. Stanęła w nich w koszulce Miśka, która była na nią o co ...
    ... najmniej dwa rozmiary za duża i odsłaniała jedno ramię. W poświacie z ulicznej lampy za oknem wydała mi się jeszcze cudowniejsza niż zwykle. Wstałem. Milczała. Czekała na coś. Podszedłem do niej nie odrywając wzroku od jej ust. Zapatrzyła się na swoje stopy. Chyba walczyła ze sobą.
    
    - Jeśli… hmm… jeśli masz szansę na zrealizowanie czegoś, za czym bardzo tęsknisz z kimś, powiedzmy, że potencjalnie rokującym, zrobiłbyś to? – była w tym naprawdę słodka.
    
    - Bez dwóch zdań – ująłem jej podbródek i podniosłem głowę.
    
    - To była prawda, to, co wtedy mówiłeś o tym zwalnianiu czasu? – zapytała niepewnie, a ja zrozumiałem, że od mojej odpowiedzi, od tego czy w nią uwierzy zależy moja przyszłość, nasza przyszłość.
    
    - Najprawdziwsza – Czekałem.
    
    - Z wargi leci ci krew.
    
    - Wiem – chciałem wytrzeć ją wierzchem dłoni, nie pozwoliła mi. Zamiast tego, lekko ją zlizała. Ameba. Sprawiła w jednej sekundzie, że stałem się amebą. Nie byłem zdolny do żadnego ruchu, żadnej myśli.
    
    - Chcę ci uwierzyć.
    
    - Skąd ta zmiana? – „Brawo Wojtek – czekałeś na to kilka lat i zamiast zabrać się do rzeczy, drążysz” – pomyślałem o sobie jak o debilu.
    
    - Nie chcę żałować, że nie spróbowałam.
    
    - Najwyższy czas udowodnić ci, że jesteś kobietą, której niesamowicie pragnę. Nie mogę znieść tego, że zabijasz w sobie każdy przejaw namiętności i pasji.
    
    - Nie gadaj tyle – uśmiechnęła się lekko, a ja odleciałem.
    
    - Już nie zamierzam – przyciągnąłem ją do siebie – Pragnę – powtórzyłem tylko, zanim moje wargi ...