-
Zabawy
Data: 23.10.2018, Autor: lebar94, Źródło: Lol24
Wisiała powieszona za ręce, spała. Próbowała chociaż trochę odpocząć. Patrzył na to. Widział jak jędrne piersi unoszą się w rytm wolnego oddechu, jak włosy nieznacznie przesuwają się po pięknie przyozdobionej siniakami skórze. Był dumny ze swojej pracy. Długo mierzył każdy cios. Każda pręga była w dokładnie zamierzonym miejscu. Wszystkie odstępy były idealnie dobrane. Wszystko, ciemne pręgi, fioletowe siniaki, żółte plamy i jasne miejsca zdrowej skóry tworzyły piękną mozaikę na miarę mistrzów malarstwa. Był dumny ze swojego dzieła. Toczył wewnętrzną walkę. Jedna strona chciała wciąż i wciąż podziwiać dzieło, drugiej było mało, chciała więcej i jeszcze mocniej. W końcu wstał. Uspokoił oddech. Wziął z półki długi pejcz. Trzasnął nim w powietrzu dwa razy, cztery razy zakręcił nim w powietrzu i kilka razy pokręcił nadgarstkiem sprawdzając czy rękojeść dobrze leży w dłoni. Zamachnął się... Sznurki przecinają ze świstem powietrze i zatrzymują się na skórze zostawiając czerwony ślad, skóra nie wytrzymała. Do razu się obudziła. Krzyk jeszcze wiązł jej w gardle a ciało wygięło się niczym napięta struna, na tyle ile pozwalały związane ręce na których wisiała. - Piękne - Powiedział ścierając dwie maleńkie kropelki krwi. Wyszło dokładnie jak sobie zamarzył: dwa małe punkciki na lewej łopatce. Krew już więcej nie ciekła. Rany były zbyt małe. Obejrzał ją obchodząc ją dookoła. Patrzył jak próbuje złapać oddech. Stanął naprzeciwko niej i otarł łzy z policzka. Przystawił wierzch dłoni ...
... do jej twarzy a ona nie czekała. Namiętnie ucałowała rękę która nagradza. Wiedziała że w każdej chwili ta sama ręką może boleśnie ukarać. Uśmiechnął się widząc jej oddanie. Zabrał rękę, jeszcze tylko czule pogładził po policzku i delikatnie pogłaskał po głowie. Stanął za nią. Zamach, świst powietrza. - Raz - Wydusiła z siebie łapiąc oddech. Kolejny świst. - Dwa - Głos nieco jej się załamał. Kolejny świst, nim zdążyła się odezwać wykorzystał impet obrotu, odwrócił się i uderzył kolejny raz. Następny obrót ręką i kolejne uderzenie, za chwilę jedno krótkie. - Trzy, cztery - Głos jej się załamał. Próbowała złapać oddech ale gardło ściskane było przez odruchy łkania. - Pięć - Wreszcie udało jej się wydusić. - Sześć. - Łapała oddech. Łzy bólu kapały jej z brody a krew z obtartych nadgarstków ściekała wzdłuż rąk. Kolejny świst. Już chciała liczyć ale nie poczuła niczego. Uderzenie nie było zamierzone dla niej. Miało ją tylko postraszyć. Stanął przed nią i się uśmiechnął. Uwielbiał widzieć zdziwienie na jej twarzy. - Mam cię maleńka. - Uśmiechnął się jeszcze bardziej i wpakował jej pale między nogi. Poczuła jak ciepłe palce w nią wchodzą. Nagły dreszcz przyjemności odebrał jej oddech i znów ją wyprężył. Robiła się mokra, ledwo łapała oddech. Wiedział jak się z nią obchodzić. Po chwili była już na krawędzi... Przerwał. Westchnęła. Wiedziała że orgazm jest nagrodą. Najwyraźniej jeszcze na nią nie zasłużyła. Czekała i korzystała z okazji kiedy mogła swobodnie oddychać. Nagle ją ...