1. Wujku a co te konie lubią cz.1


    Data: 31.10.2018, Kategorie: Nastolatki Autor: wojtur24, Źródło: Fikumiku

    - Ja na pewno nie pojadę do babci - głośno krzyknęła w kierunku mamy. - Wiesz przecież, że ja w lipcu jadę na miesiąc do sanatorium a tata cały czas w delegacji i musisz jechać przynajmniej na cały lipiec - mama tłumaczyła jej spokojnie. - Ale tam są takie nudy - dalej się buntowała ale już wiedziała, że to nic nie da. Kiedyś jak była mała, to bardzo lubiła, jeździć do babci. Teraz jako 15-latka uznawała, że to strata czasu. A tak w ogóle to ma na imię Kinga i kończyła właśnie II klasę w gimnazjum. W czerwcu kończyła 15 lat. W klasie niczym się nie wyróżniała. Należała raczej do dziewczyn drobnych. 160 cm wzrostu i 38 kg wagi. Małe cycuszki i taka sama dupka. Wiele dziewczyn wyglądało o wiele bardziej kobieco niż ona. No cóż trochę im zazdrościła ale ona za to była dosyć ładna na buzi a na resztę przyjdzie czas. Do babci nie jeździła na wakacje chyba z pięć lat. Były tego dwa powody. Jeden to nuda a drugi to starszy od niej o cztery lata kuzyn Tomek. Zawsze ją wkurzał, bo się zaczepiał. Babcia mieszkała na wsi. Razem z nią mieszkał 45 - letni jej syn a brat jej mamy Marek, jego 42 - letnia żona Natalia i ich syn, wcześniej już wymieniany 19 - letni Tomek. Wujek, bo on był głównym gospodarzem przy tradycyjnym gospodarstwie miał jeszcze za stodołą trzy średniej wielkości pieczarkarnie i sad 1 ha śliwek, które to głównie przynosiły mu zyski. Reszta czyli: kilkanaście kur i dwa koguty, dumnie przechadzające się po podwórzu, kilka kaczek, kilka świnek, dwie krowy mleczne i cztery ...
    ... chowane dla mięsa oraz dwa byki. Dumą gospodarstwa była ładna 12 - letnia klacz i dorodny, kary 10 - letni ogier. Tradycyjnie też po cichutku skradały się trzy koty i dwa psy: jeden kundel Azor i piękny 6 - letni wilczur Atos. Ledwo zaczęły się wakacje a Kinga miała się spakować i jeszcze w sobotę pojechały z mamą do babci. Zaraz na wstępie Kinga przeżyła pierwszy szok. Po obejściu kręcił się niezwykle przystojny, wysoki, mocno zbudowany, blondyn o ciemnej karnacji. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. czyżby to był ten znienawidzony przez nią Tomek. - Tomek, Tomek. Otwieraj bramę. Goście przyjechali - z progu chałupy głośno krzyczała starsza kobieta. Chłopak szybko odwrócił się i otworzył im bramę. Kinga jeszcze raz spojrzała w jego kierunku i spiekła raka. - Ale ten Tomek wyrósł i tak zmężniał - mama zauważyła jej zmieszanie - Myślę, że znajdziecie teraz wspólny język - dodała, pomna na ich wcześniejsze waśnie. - Mamo przestań. I tak go nie lubię - jęknęła Kinga i wcale nie była pewna tych swoich ostatnich słów. - A cóż to za koza do nas przyjechała - z promiennym uśmiechem na ustach Tomek przywitał kuzyneczkę. Znowu spiekła raka i z wzrokiem utkwionym w czubkach swoich adidasów coś tam odburknęła pod jego adresem. Mama podeszła i przywitała się z babcią i z Tomkiem, który w tym czasie podszedł. Od niechcenia podała mu rękę, którą znacząco lekko uścisnął. Podczas obiadu, który był niedługo po naszym przyjeździe, kuzyn zerkał w jej kierunku i wtedy postanowiła dać mu nauczkę i ...
«12»