1. It wasn’t meant to be like this – "Znalezione nie kradzione"


    Data: 08.12.2018, Autor: agnes1709, Źródło: Lol24

    – Co jest, kurwa? O co ta pretensja? Masz z nim coś na boku? – syknął Kris, zdziwiony zachowaniem dziewczyny.
    
    – Kurwa, chcesz narobić sobie kłopotów? To proszę, idź – fuknęła Rita, wskazując drzwi gabinetu.
    
    Chłopak przeciął ją nieprzychylnym spojrzeniem i ruszył po schodach na górę.
    
    – Kris – usłyszał za plecami. Przystanął. – Będę na dole. Nie siedź tam długo, daj jej chwilę odetchnąć – rzuciła podminowana Roxy, odwróciła się na pięcie i zniknęła za ścianą.
    
    Delikatnie otworzył drzwi, nie chcąc straszyć dziewczyny, lecz ta spała, skulona w kłębek. Zjadła połowę. Kris wydobył z szafy czerwony koc i od razu zauważył leżące wewnątrz, damskie ciuchy. Wyciągnął je i dokładnie przeszukał, lecz niczego nie znalazł. „A co, kurwa, myślałeś?” – zadrwił ze swojej głupoty, chwycił pled i szczelnie otulił brunetkę. Nie zareagowała, chyba odpłynęła na dobre. Usiadł obok i zaczął przypatrywać się jej zmęczonej, pobitej twarzy. Znów zawładnęła nim złość, a za nią smutek i politowanie.
    
    „Kurwa, żeby była brzydka, pewnie bym olał, a tak? Czemu to wszystko jest takie pojebane?” – warknął w myślach, wkurwiony na siebie i swoje słabości. Nic nie rozumiał, przecież wszystkie ich dziewczyny oznaczały się ponadprzeciętną, zajebistą urodą, zwłaszcza Roxy, więc czemu akurat ona? Ale Roxy to zdzira, twarda, zimna suka, nowa to co innego, zupełna przeciwność. To zagubienie, ten bezbronny wzrok i te śliczne, błyszczące strachem, piwne oczy… Tak, dziewczyna definitywnie miała coś w sobie, ...
    ... coś, czego nie miała dotąd żadna z ich lasek.
    
    Zamrugał oczyma, wyrywając się z zadumy i ponownie spojrzał na Cassie. Wyglądała, jakby umarła, jedynie spokojny cichy oddech świadczył o tym, że jeszcze jest. Delikatnie dotknął jej twarzy i powędrował na szyję, pierś i talię. Gapił się jeszcze chwilę, po czym ciężko westchnął, nadal nie mogąc przyswoić zachowania kolegów, chwycił miskę i wyszedł.
    
    – Gdzie Roxy? – zapytał barmana.
    
    – Wyszła.
    
    – Wyszła?
    
    – Przed chwilą.
    
    – Dokąd?
    
    – Skąd mam wiedzieć? Odebrała telefon i wyszła – fuknął Pavel.
    
    I nagle brunetowi coś zaświtało. Nadal nie był pewny, czy dobrze skojarzył, aczkolwiek musiał to sprawdzić.
    
    – Zrób mi podwójną wódkę z tonikiem, zaraz przyjdę – oświadczył i rozglądając się za Ritą, ruszył w kierunku gabinetu szefa.
    
    Telefon leżał na miejscu. Przewidywania się potwierdziły – komórka Leo. Zaskoczony chłopak aż otworzył usta, facet nigdy nie zostawiał telefonu. „Kurwa, od koki już wyżarło mu mózg” – pomyślał, chwycił urządzenie, wyciszył i szybko schował do kieszeni. Dziwiło go też, że Leo nie zadzwonił do baru i nie pytał o urządzenie, najwidoczniej impreza, na którą pojechał z dziewczynami, była bardzo ważna i przez to być może nawet nie wie, że go nie ma.
    
    – Spadam – rzekł do Pavla, odstawiając na blat pustą literatkę.
    
    – Jak to „spadasz”? Nikogo nie ma, a jak ktoś przyjdzie? – barman spanikował.
    
    – Nie przyjdzie, zawsze umawiają się telefonicznie. To nie jest podrzędny burdel dla zapijaczonych ...
«123»