Na co czekasz?
Data: 20.12.2018,
Kategorie:
Klasycznie
Autor: anonim, Źródło: Fikumiku
... położyliśmy ją w fontannie. Wyskoczyła z niej jak z kwasu i zaczęła bluźnić na nas. Wyzywała nas od głupków i sukinsynów, a my się śmialiśmy. Ja jeszcze przy okazji patrzyłem na jej mokre ciało, włosy oblepiające jej twarz i koszulę przylegającą do brzucha i prześwitujący przez nią biustonosz. Tego wieczoru zatańczyłem z nią. Tańczyliśmy do Nicka Cave'a i jego dzikich róż. Obejmowałem ją, czułem blisko siebie, wąchałem jej włosy i omal nie eksplodowałem. Jestem pewien, że wiedziała co się ze mną dzieje. Jestem pewien, wiem, że dziewczyny wyczuwają takie rzeczy, a biorąc pod uwagę mojego sztywnego członka przy jej udzie... Tej nocy śniła mi się. Właściwie to śniły mi się dwie dziewczyny. Drugą była Kaśka. Sąsiadka z naprzeciwka, z którą od trzech miesięcy regularnie się pieprzyłem. To długa historia, do opowiedzenia innym razem, ale Marta odgrywała wodzącą rolę w moim śnie. I muszę powiedzieć, że oryginał BYŁ lepszy... Szóstego dnia pojechaliśmy do Zakopanego. Oczywiście wcześniej też tam jeździliśmy, ale tego dnia pojechałem ja i Marta. Sami. Przeszliśmy główną ulicę w obie strony, weszliśmy do pizzerii, a później na grzane piwo. Długo rozmawialiśmy, a po drugim piwie zaczął jej się nieco plątać język. Była półsierotą, jedynaczką. Nie miała miłych wspomnień z dzieciństwa. Opowiedziałem jej o swoich zainteresowaniach, o komputerach i książkach. Słuchała mnie uważnie. Powiedziałem też, a właściwie to wymsknęło mi się pod wpływem chwili, że lubię patrzeć na dziewczyny i że ...
... ona mi się podoba. Uśmiechnęła się i powiedziała, że zdaje sobie z tego sprawę. Wracając pociągiem mało rozmawialiśmy, ale kiedy byliśmy na miejscu, na stacji w Poroninie, pocałowała mnie. Byłem zaskoczony, ale opanowałem się szybko i oddałem jej pocałunek. Po dwóch dniach wyszliśmy w góry. Przeszliśmy z Zakopanego do Kuźnic, a stamtąd Doliną Gąsiennicową podziwiając krajobrazy. Zeszliśmy ze szlaku prowadzącego ze schroniska Murowaniec na Kasprowy i poszliśmy na północ, w plener. Usiedliśmy nad małym stawem, którego nazwy nie pamiętam. Marta położyła się na plecach i zamknęła oczy. - Pięknie tu - stwierdziła. Popatrzyłem na nią. Leżała na zielonej trawie, miała na sobie obcisłą koszulkę z krótkim rękawem w pionowe prążki i spódniczkę sięgającą kilkanaście centymetrów ponad kolana. Na nogach miała białe kolanówki z granatowymi obwódkami i buty do kostek. Leżała tak i mówiła o pięknie... - Tak. Pięknie - potwierdziłem. Otworzyła oczy i uśmiechnęła się do mnie. Jej oczy dobiły mnie, jej ciało prężyło się niesamowicie. Nagle zerwała się i sięgnęła do małego plecaka. - Zrobisz mi zdjęcie? - spytała. - Oczywiście - powiedziałem wstając. Podała mi aparat i rozejrzała się wokoło. Kilka metrów na prawo stał duży głaz. Ruszyła w jego stronę i zatrzymała się przy nim. Podszedłem do niej i uśmiechnąłem się. - Tu? - spytałem Skinęła głową. Odszedłem kilka metrów i odwróciłem się do niej. Popatrzyłem na nią; opierała się o duży kamień, za nią lśniła błękitna woda stawu, a za plecami miała ...