Las i polana.
Data: 03.09.2022,
Kategorie:
Mamuśki
Twoje opowiadania
Autor: Aragon, Źródło: OpowiadaniaErotyczne-Darmowo
Tyle z mamą o tym rozmawialiśmy,
Dzisiaj nareszcie to spełniliśmy.
Uciekamy od miejskiego zgiełku i hałasu,
Na łono przyrody-do gęstego lasu.
Pakujemy do torby jedzenie,picie,latarkę i koc,
Nie zaskoczy nas nawet i noc.
Teraz szybko do tramwaju,
Jestem trochę jak na haju,
Gdy podziwiam mamy zwiewny,letni strój,
W spodniach lekko sztywnieje,mój chuj.
Dziś w pierwszy dzień wakacji,
Jesteśmy już na kolejowej stacji,
I czekając na nasz pociąg,
Czuję,narastający do Urszuli-pociąg.
Wreszcie nasz skład,na peron podstawiony,
Mama pyta:-a zabrałeś komdony?
Nie!i nie chcę tego słuchać,
Przecież wiesz,że nie lubię w nich ruchać!
Ostatnie chwile na peronie,
Zaraz znajdziemy się w wagonie.
Mamusia po schódkach się wspina,
I swą dupkę,ślicznie wypina.
Oto nasz przedział,nasze miejsca,
Mocniej zabiły nasze serca.
Zamykam drzwi,zasuwam zasłonkę,
Na szybie widzę jakąś biedronkę,
Szybko mamę za dupę obejmuję
I mocno ją w usta całuję.
Spotkały się nasze ruchliwe języczki,
Moja ręka pod sukienkę,pod majtki do picki.
Mamusia też się nie ociąga
Jej ręka,na wierzch chuja wyciąga,
I szybko rusza na nim skórą,
O moja cudna,wspaniała Urszulo!!!
Szarpnęło nagle wagonami-jesteśmy w drodze,
A ja dzisiaj pierwszy raz dochodzę.
Moja sperma na sukience,na mamy nodze,
W przedziale na siedzeniu i na podłodze.
Będzie na razie tej podniety,
Blisko konduktor,sprawdza już bilety.
Poruszamy się więc,jak we wrzątku,
By doprowadzić przedział i siebie do porządku.
Potem ...
... siadamy przy oknie,naprzeciwko siebie,
Czuję się,jakbym był w siudmym niebie,
I myślę sobie,co jeszcze ten dzień przyniesie,
Gdy tylko sami,znajdziemy się w lesie.
Nareszcie wysiadamy,nasza stacja,
Przy drodze rośnie akacja,
A w oddali widać las,
Chętnie na mamę już bym wlazł.
Ale wytrzymać jeszcze trochę muszę,
Zaraz znajdziemy jakąś leśną głuszę.
Mijamy małe wiejskie domki,
Ula pije sok ze słomki.
A i oto,przed nami las,
Jego zapach mocno bije w nas.
Teraz szybko znaleźć się na polanie,
Aby zerwać z siebie i z mamusi ubranie.
Chwilę po lesie pochodziliśmy,
I wnet małą polanę znaleźliśmy.
Koc na trawie rozłożony,
Ale mocno jestem podniecony.
Krążą w koło małe muchy,
Uleczka już zdejmuje ciuchy.
Latają też nisko motyle,
I ja też nie zostaje z ubraniem w tyle.
Jak tu cicho i spokojnie,nie jak w mieście,
Matka z synem-nadzy nareszcie!
Łapiemy się za ręce,boso chodzimy po polance,
Przyglądam się z podziwem,mojej Uleczce-kochance.
Te śliczne różowe wargi jej ust,
Lekko falujący mleczno-biały biust,
Czare poskręcane włoski łonowe,jędrne pośladki,
Oto cuda mojej wspaniałej matki!
Ula szczęśliwa,zerka na mojego chuja,
Który po każdym kroku,na prawo i lewo się buja.
Po tej krótkiej przechadzce,złapała mnie podnieta,
Ulżyć mi może,tylko dobra mineta.
Prowadzę więc moją nagą matkę,
Na rozłożony koc w kratkę.
Uleczka kładzie się na plecach,
Ten widok mocno mnie podnieca,
Rozkraczone nogi podciąga do góry,
Odsłaniając zakamarki swej owłosionej ...