Łojciec chrzestny. CZĘŚĆ 1
Data: 15.01.2019,
Kategorie:
Rodzinka,
Autor: Manfred, Źródło: Fikumiku
... duże zyski, tak więc uważał, że pieniądze te należą po części także do Gabrysi, która była córką owego zmarłego brata. Albert nie był tak ugodowy jak ojciec dziewczyny, po którym przejął schedę w przestępczym półświatku. Tak więc, niektórzy ludzie, którzy dawniej byli przyjaciółmi ich mafijnej familii, stali się teraz wrogami. Al Nie dbał o ich interesy, miał na względzie tylko własne dobro, więc ludzie ci z czasem zaczęli mu grozić, że jeśli nie zmieni swych działań tak, by stały się dla nich korzystne, to pożałuje. On jednak czując się bezpiecznie i uważając, że nic mu nie grozi, pokazywał im skrzyżowane ręce z zaciśniętymi w pięści dłońmi i mówił, że mogą co najwyżej „cmoknąć go w trąbkę”. Faktem było co prawda, że w jego wielkiej, dobrze strzeżonej posiadłości był nieosiągalny dla wrogów, nikt nie mógł mu nic zrobić, a że rzadko opuszczał jej teren czuł się całkowicie nietykalny. Nie przewidział jednak, że gangsterzy zawsze znajdą słaby punkt u każdego, kto im się przeciwstawia. Gabrysia miała teraz trzydzieści lat. Tego dnia szła pustą uliczką, z zakupami, w kierunku swego domku. Myślała o swoim dziecku, które na nią czekało. Przy ulicy co parę metrów rosły wysokie drzewa. Nagle, zza jednego z grubych pni wyskoczył jakiś barczysty, brodaty mężczyzna. Miał na nosie ciemne okulary i naciągnięty na głowę kaptur. Wyglądał w nim trochę dziwnie, ponieważ dzień był ciepły, na pewno więc nie wsunął go z zimna. Przyskoczył do Gabrysi, po czym szybko otoczył ją ramieniem, co ją ...
... obezwładniło. Drugą ręką przystawił jej nóż do szyi. Przerażona kobieta krzyknęła, ten jednak w mig zakrył jej usta dłonią. W oczach Gabrysi widać było przerażenie. - Cicho bądź, paniusiu i posłuchaj, co ci teraz powiem… – wycedził przez zęby zbir. Drżąc na całym ciele ze strachu, kobieta chcąc nie chcąc musiała wysłuchać bandyty. Pan Albert był mężczyzną w średnim wieku. Miał pięćdziesiąt-pięć lat i trzymał się bardzo dobrze. Był w pełni sprawny seksualnie, wręcz czuł się pod tym względem jak młodzieniec a nawet powiadał, że to dzięki częstemu seksowi, który zapewniała mu jego córka chrzestna, jest zdrowy jak byk. Tego dnia siedział w wielkim pokoju, który nazywał „TV-roomem”, rozwalony w wygodnym fotelu i popijał whisky. Oglądając na ekranie dużego, plazmowego telewizora film pornograficzny, onanizował się. W pewnym momencie usłyszał za oknem podjeżdżający samochód. Wstał więc i podszedł wyjrzeć, kto go odwiedził. Uśmiechnął się pod wąsem, gdy zobaczył dobrze sobie znane, żółte cinquecento podjeżdżające pod drzwi wejściowe domu. To była jego kochana Gabrysia, zrobiła mu niespodziankę. Albert włożył fiuta z powrotem do spodni i z zadowoleniem pomyślał sobie, że zaraz zapewne będzie miał przyjemność włożyć go gdzie indziej. Poprawił szybko czuprynę i podszedł do drzwi, do których właśnie dzwoniła jego ulubienica. Otworzył i przywitał ją pocałunkiem, długim i namiętnym, na pewno nie był to pocałunek, jakim wujek powinien witać swą bratanicę. Między nimi były jednak trochę inne ...