1. Spotkanie z nieznajomymi cz.1


    Data: 07.02.2019, Autor: onizgor76, Źródło: Lol24

    Dziób łódki cicho rozcinał fale jeziora. Wstawał dopiero świt i nad wodą unosiła się lekka mgiełka rozświetlana pomarańczowym blaskiem wschodzącego słońca. W lesie porastającym brzegi jeziora odzywały się nieśmiało pierwsze głosy ptaków. Bardzo lubiłem tę porę, kiedy na jeziorze było jeszcze pusto i cicho. Dopiero za kilka godzin na wodzie pojawią się wczasowicze na motorówkach, żaglówkach, skuterach, kajakach, rowerach wodnych, pontonach, materacach i wszystkim co pływa. Na razie miałem całe jezioro dla siebie. Niewielka łódka rybacka przerobiona ze starego, żaglowego „Oriona” powoli przecinała spokojną taflę jeziora popychana elektrycznym silnikiem. Nigdzie mi się nie spieszyło. Zaczynała się sobota i miałem cały dzień dla siebie. Byłem po nocnej zmianie, ale nie chciałem marnować tak pięknego dnia. Tak, jak w każdy, letni weekend zamierzałem łowić ryby i fotografować. Z góry zaznaczam, że nie jestem typowym „Januszem” z wąsami i wielkim brzuchem, który wędkując częściej pociąga z gwinta, niż zarzuca wędkę. Łowiłem ryby odkąd pamiętam, najpierw towarzysząc ojcu w wędkarskich wyprawach, a potem już samodzielnie. Potem doszła kolejna pasja, czyli fotografia. Po rozwodzie na jedno i drugie miałem dużo czasu. Płynąłem do końca jeziora, gdzie była niewielka zatoka oddalona o kilka kilometrów od najbliższej przystani. Tam obowiązywała już strefa ciszy i właśnie tam, z dala od warczących silników motorówek chciałem spędzić leniwą sobotę. Poruszyłem sterem i łódka zaczęła się ...
    ... zbliżać do brzegu. Płynąłem wolno wypatrując przerwy pomiędzy trzcinami, gdzie mógłbym podpłynąć do brzegu. Po chwili zobaczyłem niewielką, piaszczystą plażę, gdzie dopłynąłem i zacumowałem. Usiadłem na rufie, zarzuciłem wędkę, nalałem do kubka kawy z termosu i czekałem. Powoli budził się dzień. Mgiełka unosząca się nad wodą zaczęła znikać. W lesie coraz śmielej odzywały się ptaki. Ponieważ ryby nie brały, odłożyłem wędkę i zrobiłem kilka zdjęć mgły unoszącej się nad jeziorem. Udało mi się też uchwycić stado dzikich kaczek, które zrywając się do lotu niemal biegły po powierzchni wody. Nie chciało mi się łowić. Wygodnie ułożyłem się w kokpicie, sięgnąłem po książkę i zatopiłem w lekturze ulubionego Haruki Murakami. Po nieprzespanej nocy w pracy byłem zmęczony i nawet nie wiem kiedy, książka opadła na kolana, a ja zasnąłem. Obudziły mnie jakieś głosy. Rozejrzałem się półprzytomnie wytrącony ze snu.
    
    Na plaży kilkanaście metrów od mojej łódki leżał wyciągnięty na piasek niewielki, zielony ponton. Obok niego opalała się jakaś para. On leżał na plecach i spoglądał na jezioro. Obok niego opalała się na kocu jego partnerka, zgrabna, szczupła brunetka z krótkimi włosami. Leżała na brzuchu i zwróciłem uwagę na jej krągłe, jędrne pośladki rozdzielone cienkim paskiem czarnych stringów. Chyba chciała opalić sobie równomiernie plecy, bo obok niej zobaczyłem biustonosz położony na kocu. Byli nieco starsi ode mnie. Wyglądali na jakieś 35 – 40 lat. Pomachałem im ręką. Kiedy spojrzałem na ich ...
«1234»